No nie! Szkodniki w moim domu! Wyjrzałem zza ściany na drugą izbę. Myszy łażące od ściany do ściany i popiskiwały cichutko, przy okazji obgryzały moje niedojedzone śniadanie. Lubię myszki, przez ich słodkie pyszczki, ale poza moim lokum! Masakra grrr Nie jednokrotnie próbowałem się pozbyć tych szkodników, ale efekt znikomy. Przecież nie zatrudnię tutaj zawodowego kota, bo po pierwsze, prędzej ze wściekłości upolowałbym jego, niż on te myszy, a po drugie nienawidzę tych leniwych darmozjadów.Zarówno dobrze mógłbym je wybić gradem strzał... Czekaj, to jest myśl! Wysiliłem umysł i nagle jak to normalne podczas tworzenia iluzji usłyszałem głuchą ciszę... wszelkie piski tych szkodników ustały, a nawet śpiew ptaków na zewnątrz. W głowie niewidzialnym ołówkiem naszkicowałem w powietrzu strzały...albo nie, najlepiej jak będą to płonące pociski.. i nie wiem czemu, ale nagle do mojej głowy wdarła się myśl o serze podpuszczkowym... MASAKRA!
Nagle z sufitu zaczął padać grad żółtych serów, uderzając gdzie popadnie.. jedynie co, to ucierpiała tylko jedna myszka, ugodzona ciężką goudą. Żyła, ale była mocno potłuczona.- Katastrofa- mruknąłem pod nosem. Z nerwów rozczesałem grzywkę, która i tak opadła mi bezwładnie na prawe oko.
Wybiegłem z lokum aby uspokoić nerwy świeżym powietrzem. Wtedy w oczy rzuciła mi się czarna, masywna sylwetka, która poruszała się między zaroślami... zignorowałem to, bo wiedziałem, że to jeden z członków tej watahy... Watahy owładniętej przez myszy. Ułożyłem się wygodnie, aż mój brzuch dotknął przyjemnie wilgotnej ziemi, po czym pazurem zacząłem kreślić coś w piasku. Mój szkic przedstawiał łebek orła bielika, który wyglądał, jakby wpatrywał się w swoją bezbronną ofiarę...
- Cześć!
Odgłos wydarł mnie z rozmysłu i spojrzałem w górę. Właśnie w tym momencie stał nade mną ogromny czarny basior. Na pierwszy rzut oka wyglądał on groznie, ale przez jego przyjazne oczy dawał do zrozumienia, że nie muszę się go bać.
- Hej- odparłem i wróciłem do mojego prowizorycznego rysunku niebezpiecznego drapieżcy.
- Co tam? Słyszałem, że jesteś nowy!
- Ano- uśmiechnąłem się. Podkreśliłem jeszcze szyję orła, po czym ułożyłem pyszczek na łapkach. Mój nowo poznany towarzysz ułożył się na przeciwko mnie, spojrzał na rysunek.
- Fajne. Wyglądasz na przygnębionego
- Ano...
Nie uniosłem głowy. Rozczochrałem jeszcze raz grzywę z nerwów.
Finn?
----
+208 PD
~Maggie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz