niedziela, 26 sierpnia 2018

Od Zero Two "Rozterki Zero Two i może małe opowieści z jej snów" cz.2

  Zero Two dalej siedziała na tej ziemi. Nie czuła nic. Jakby wszystko z niej wyleciało. Cała jej dusza i została tylko skorupa. Tą skorupą jest jej piękne ciało. Nawet nie mogła poczuć uderzenia. Uderzenia, tego uderzenia. Ono całkowicie oderwało ja od wszystkiego, co żywe bądź martwe. Stała jakby na linie pomiędzy tym a tamtym. Słyszała wołanie. Swoje imię jakby ktoś ją nawoływał. Ona jednak nie zareagowała. Zero Two usłyszała coś, czego nigdy więcej nie chciała słyszeć. - Potwór, diabeł.
  Uderzyło w nią to dość brutalnie.
  Choć gdy wstała, zachowywała się, jakby nie była w pełni sobą. Kierowała się w nieznanym kierunku. Szła do domu, może jej ciało potrzebowało nowego ubrania, świeżego? Przed oczami miała mgle, nie wiedziała, co robi. Po wejściu do łazienki stanęła przed lustrem. Po podniesieniu swej drobnej główki ujrzała ciało potwora. Demona, którym zresztą jest i zawsze była i będzie. Po raz kolejny w nią to uderzyło tym razem z podwójną siłą. Jej blokującą opaska zniknęła nawet nie wiadomo kiedy.
  Dziewczyna przebrana dalej stała przed lustrem. Patrzyła pustym spojrzeniem na swoje odbicie. Widziała, jak się zmienia. Te śliczne oczka, teraz były całe czarne ze złota ramką. Te małe rożki były dłuższe i nieco przerażające. Skóra przybrała, odcień mocnej czerwieni jak na diabła i potwora przystało. Te słodkie ząbki, które były takie malutkie teraz były o wiele ostrzejsze i straszniejsze. Wokół swojej pustej powłoki widziała czerwono czarną poświatę. Odwróciła się na pięcie i ruszyła w stronę wyjścia z domu. Stanęła nieco dalej od miejsca, w którym mieszkała. Zauważyła wnet, ich. Ci lekarze, kierowali się w jej stronę. Poczuła, szarpniecie za rękę. Gdy podniosła głowę i spojrzała któż to. Ujrzała jego. 
- Darling! - krzyknęła. Ten jedynie się uśmiechnął. Tuż po chwili wpadła w jego ramiona. Jego ramiona tam mocno ją otulały, chciała go odepchnąć. Uderzyć, ugryźć, zabić, pocałować. Nic, nie zrobiła. Stała jak słup soli i patrzyła gdzieś w dal.
  Ujrzała wnet swoich przyjaciół, a nawet rodzinę. Tych, o których nie chciała pamiętać. Nie chciała. Nie powinna, pamiętać. Gdy próbowała wydusić słowo, poczuła coś na karku. Szarpnięcia, jakieś słowa. Popchnięcia, szarpnięcia oraz coś niemiłosiernie zimnego. Szybko spojrzała na swoje ciało. Zobaczyła, że jej ręką jest rozcięta. Masę bandaży oraz jakichś kabli..
  Czemu to tak szybko skacze? Wszystko, co złe tak przelatuje. Ponownie czuje, każdy dotyk wszystko. Nie wytrzymała i ugryzła doktora. Poczuła, szarpniecie. Odtrąciła te dłonie i zaczęła mocniej i nieco brutalniej napierać na innych. Nim się obejrzałam, zabiła ich wszystkich, wytłukła. Uniosłam delikatnie głowę, gdy ponownie usłyszała swoje imię. Jej kochany Darling, ją uderzył. Pokazała swoje kiełki. Rzuciła się na niego. Biła go, okładała tak mocno, bez kontroli. Bronił się, potem dał za wygraną.
Tak bardzo się myliła. Jej ciało uderzyło o coś twardego. Poczuła przeżywający ból, jednak się tym zbyt nie przejęła. Poczuła przypływ energii, złości i ogarniającego poczucia, iż to jest koniec.
Zebrała wszystkie siły i ruszyła do walki. Na śmierć i życie, choć bardziej to przypominało bijatykę dwóch małych kotków.
  Zero Two wylądowała na dnie wody, nawet nie wiedziała jak. Nie chciała, nawet nie próbowała się, wydostać. Miała nieco powietrza, jednak mimo to chciała już się obudzić z tego koszmaru. Kolejny tego samego dnia, a może już kolejnego. Poczucie czasu też zgubiła. Całkowicie siebie też zgubiła. Potrzebowała porządnego rąbnięcia, aby mogła wrócić do rzeczywistości. Może poprzez utoniecie, to coś jej da. Nie dawała rady.
Zamknęła oczy i spróbowała wyciszyć się, tak mocno, jak tylko mogła.
  Nagle dziewczyna, obudziła się na brzegu. Była zaskoczona tym, jak się tu znalazła. Przeszła nie mały szok, gdyż właśnie wschodziło słońce. To było dziwne, bo to chyba właśnie kolejny dzień się zaczynał. Ona nawet nie zauważyła, kiedy się poprzedni skończył, a kolejny zaczął. Przez natłok wrażeń, emocji i przebycia świadomości tego, co właśnie się wydarzyło, bądź też właśnie działo.
  Różowo włosa krztusiła, jak nie dławiła, się woda, która zapychała jej płuca. Próbowała jakoś ja z siebie wyrzucić. Gdy wystarczająco z niej wyleciało. Zero Two mogła, a przynajmniej starała się złapać oddech. Próbowała, choć trochę nabrać powietrza do płuc. Odetchnąć tym tlenem, dzięki któremu wciąż żyje. Ponownie jej ciało wyglądało jak u człowieka, a ograniczająca opaska była na swoim miejscu. Teraz to totalnie dziewczyna się zgubiła. Nie wiedziała, a może nie była do końca świadoma tego, co się właśnie wydarzyło.. Powoli nabierała powietrza w płuca i wydychała, aby nabrać kolejny oddech.
  Gdy w miarę ustabilizowała oddech, spojrzała przed siebie, delikatnie się uśmiechając. Musiała uspokoić łomot serca, który słyszała. Jakby zaraz miało z niej wyskoczyć. Nie odczuwała, bólu. Czuła się świeżo i miała czysty umysł.
Wiedziała, jednak co się wydarzyło. Choć mimo Zero Two próbowała jakoś dać sobie z tym radę. Z tymi wewnętrznymi demonami.
  Zero Two wstała, lekko się kołysząc na boki. Ruszyła wolno do domu, poczuła na ciele pierwsze krople deszczu. Po wejściu do domu zamknęła drzwi i poszła zrobić sobie coś do jedzenia, bo usłyszała swój burczący brzuch, który domagał się pokarmu. Nie była pewna, na co ma dokładnie ochotę. Dlatego też zdała się na brzuszek. Tak właśnie to brzmi tak głupio. Zdać się na żołądek, co chce się zejść. No bardzo ciekawe, co mój brzuszek chce w sobie mieć.
  Zaśmiała się dziewczyna na takie myśli. Mimo to zjadła posiłek pełen zdrowych, jak i tych niezdrowych składników. Widać, iż potrzebowała tego. Nie spieszyła się, jadła powoli, a w oddali słyszała grzmoty i deszcz, który walił w bęben. Czyżby szykowali się na posiłek, a może jakieś ich gody czy coś podobnego. Cisza w tamtym momencie była zagłuszona przez potężna burze. Choć tyle, mogła jeść i posłuchać uderzeń w bęben czy też zagłębić się w otchłań swoich emocji związanych z tą pogodą.
  Po zjedzeniu zrobiła sobie picie. Po czym ruszyła do salonu. Usiadła sobie na hamaku, a tuż obok na stoliczku położyła kubek. Przykryła się nieco kocem i patrzyła, jak pada deszcz. Ciekawiło ją to tak bardzo. Sięgnęła po herbatkę i napiła się trochę jej. Gdy odstawiła kubek, na stolik ponownie się położyła. Przekręciła się na bok i dalej patrzyła na te deszczową pogodę. Przez nią poczuła się nieco senna. W następnej chwili jej oczka się zamknęły, a Zero Two zapadła w sen.

Ciąg dalszy nastąpi niebawem
---
602 PD
~Mimma

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz