Biały basior siedział obok Isabelle w jego legowisku. Chociaż żadne z nich się nie odzywało, oboje wiedzieli, co myśli ich towarzysz.
Czekali na Finna.
Słońce chyliło się ku zachodowi, rzucając ostatnie promienie na udeptaną przez wilki ziemię. Wiele z nich korzystało z tej chwili i grzało swoje futra w blasku olbrzymiej gwiazdy, zanim ta schowa się za horyzontem. Liście otaczających obóz drzew delikatnie kołysały się wraz z gałęziami na wietrze, przynoszącym zbawienny chłód mieszkańcom głównej siedziby Łowców.
Słońce już zniknęło za horyzontem, a na niebie zaczęły pojawiać się pierwsze gwiazdy. Silver i Isabelle popatrzyli po sobie z niepokojem. Nieważne jak bardzo niesamowite przygody przeżywał ich przyjaciel, zawsze wracał po zmierzchu. Łapy zaczęły świerzbić lidera wilków, aby pobiec po Finna, który najpewniej stracił poczucie czasu wśród krzaków i dać mu pysk - jak on może mieć czelność zasiewać w sercu swojego "króla" ziarno niepokoju o niego! Poczuł na sobie świdrujące spojrzenie Isabelle i rzucił okiem w jej kierunku. Chuda wadera o długim pysku nie zaprzestała wlepiania swoich oczu w basiora, jednak gdy ich spojrzenia się spotkały, speszona spuściła głowę.
- Myślisz o tym samym co ja? - Zapytał, lecz nawet gdyby nie wyrzekł tego pytania to i tak by wiedział, że odpowiedź będzie twierdząca.
- Tak - odparła, lekko kiwając głową. - Idziemy go poszukać?
- Co za zniewaga, by władca musiał szukać członka swojego klanu, bo ten nie umie powstrzymać się od obwąchiwania krzaków! - Wycedził, jednocześnie wstając i idąc obok swojej towarzyszki niedoli. - Jeszcze mnie popamięta! Ja mu dam, rozmowy z krzakami! Jak go znajdę to słowo daję, że raz na zawsze odechce mu się przebywać w ich towarzystwie... Z czego tak rechoczesz? - Zwrócił się do szarej wilczycy oburzonym tonem.
- Ty też zaczynasz traktować krzaki jakby były wilkami - zachichotała, lecz uśmiech jej zamarł, gdy spojrzała we wściekłe oczy Silvera. Nie odezwała się już ani słowem.
Z czasem basiora zaczęło to milczenie niezmiernie irytować, poza tym zaczął się naprawdę niepokoić o czarnego wilka. Mimo iż miał dobry wzrok, w ciemności było bardziej prawdopodobne, iż przegapią basiora, więc zaczął nawoływać:
- FIIIINN!
Silver z każdą minutą darł się coraz rozpaczliwiej, modląc się o cud. Odpowiedzi nie otrzymał jednak żadnej. Isabelle zniknęła mu z pola widzenia, ale się tym nie przejął, bowiem wiedział, ze wadera nie jest tak skłonna do bycia rozkojarzoną.
- Silver, znalazłam go! - Usłyszał wołanie i popędził w jego kierunku tak szybko, jak tylko mógł. Rozpędził się tak, że ledwo udało mu się wyhamować przed czarnym ciałem.
- Czy on...? - Wyszeptał drżącym głosem.
- Nie, no coś ty... po prostu zasnął.
W tym momencie nieświadomy niczego Finn powinien dziękować Naturze, że złamał nogę i Silver się na niego nie rzucił.
Finniusz?
----
+215 PD
~Maggie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz