Czekałem właśnie na swoje zamówienie, gdy niespodziewanie ktoś do mnie zagadał. Na początku nieco się przeraziłem, bo przyszedłem spróbować potraw konkurencji i przez to cały czas miałem wrażenie że zaraz mnie stąd wyrzucą. Rozmówca na szczęście nie okazał się starzejącą się już Japonką, machającą wielgachną warzęchą, której w życiu nie chciałem spotkać, tylko sympatycznie wyglądającym mężczyzną, troszkę ode mnie młodszym. -Mogę się dosiąść? - zapytał, pocierając dłonią przedramię i nerwowo skubiąc wargi. Miał dość nieszczęśliwą minę podczas wypowiadania tych słów, co zupełnie nie pasowało do jego przystojnej twarzy. Od razu zwróciłem uwagę na jego pociągające, ciemne oczy, które trochę smutno, ale uważnie obserwowały otoczenie.
- Jasne, śmiało. - uśmiechnąłem się ciepło, wskazując mu krzesełko stojące obok "mojego" stolika. Rozejrzałem się po restauracji i zauważyłem, że nie było wolnych miejsc, więc biedak musiał do kogoś dołączyć jeśli chciał w spokoju zjeść posiłek. W pełni rozumiałem jego zakłopotanie w tym przypadku, bo podchodzenie do zupełnie obcej sobie osoby było stresujące i niezbyt przyjemne.
Zacząłem popijać przez rurkę słodką, karmelową latte z bitą śmietaną na wierzchu i spokojnie sunąłem wzrokiem po kolejnych stronicach mojej książki, którą dzisiaj zamierzałem skończyć czytać. Ta chwila oczekiwania na potrawę nadawała się do tego wręcz idealnie, bo mogłem wykorzystać czas którego w tym momencie miałem aż zanadto. Co za ironia, bo w domu miałem coraz więcej obowiązków i cudowna lektura która wręcz prosiła się o przeczytanie ciągle kurzyła się na półeczce.
-Jak ci mija dzień? - zapytałem, nawet nie podnosząc wzroku z nad tomiszcza, które liczyło około czterystu stron i pilnie potrzebowało czułego wymacania przez moje długie, zgrabne paluszki. Jednak po chwili chłopak otrzymał ode mnie miły uśmiech, bo nie chciałem wyjść na jakiegoś nieuprzejmego gbura, który wygląda jakby zaraz miał wyciągnąć z kieszeni choćby nóż do masła i za pomocą Bogu ducha winnego narzędzia powypruwać flaki wszystkim osobom obecnym w tej oberży.
Jean?
---
182 PD
~Mimma
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz