Lisica powoli wędrowała leśną ścieżką, starając się za wszelką cenę uniknąć spotkania z jakimkolwiek lisem ze swojego klanu.
Jej moce powinny się już dawno ujawnić, jednak od dłuższego czasu ni widu, ni słychu. Była tym coraz bardziej zdenerwowana, a strach wzrastał za każdym razem, gdy ktoś ją mijał. Każde spojrzenie odbierała jako podejrzliwe i gardzące. Nieraz była świadkiem tego, jak traktowane są istoty niemagiczne i nie miała ochoty doświadczyć tego na własnej skórze.
Kuśtykała przed siebie, starając się nie upaść. Coś stało się z jej łapą podczas treningu, a Lullaby nie miała ochoty z nikim się kontaktować, więc tego dnia odpuściła sobie wizytę u medyka. Niezbyt rozważna decyzja, co prawda, jednak naprawdę nie chciała nikogo widzieć, a tym bardziej wysłuchiwać czyichś rad dotyczących jej życia. Lisica szanowała medyków, jednak ostatnimi czasy trafiała na takiego, który okropnie ją irytował i stale mówił jej jak ma żyć.
A Lullaby nie lubi, jak mówi się jej jak ma żyć.
Ledwo powstrzymała się od poharatania mu tego wielkiego kinola.
Prychnęła cicho na samo wspomnienie jego rudej mordy. Że też za każdym razem musiała trafiać na niego.
Ostatnimi czasy stała się bardziej zamyślona niż zazwyczaj, przez co częściej obrywała po pyszczku i częściej lądowała u medyka, a konkretnie u jednego - tego gówniarza, który myśli, że pozjadał wszystkie rozumy.
Warknęła cicho, a wtedy zauważyła ruch gdzieś w krzakach. Podniosła rudo-białą głowę i nadstawiła uszu. Zaczęła się skradać w tamtą stronę, aż w końcu dostrzegła sprawcę hałasu. Była to mała, szara mysz o długim, łysym ogonku i ogromnych, czarnych oczach jak dwa węgielki.
Przywitała się z myszką i pacnęła ją łapą w maleńką główkę. Mysz z początku była przerażona, jednak po chwili zaczęła biegać wokół lisicy i wskoczyła na jej łapę, by wspiąć się na grzbiet Lullaby.
Uwielbiała zwierzaki, zwłaszcza te małe. Były takie urocze i kochane - jak można zjadać coś takiego?
Szła dalej przed siebie, gdy nagle poczuła ostre szarpanie za ucho. Uniosła łapę do głowy i zdjęła z niej mysz, po czym spojrzała na nią pytająco, trzymając ją za ogon nieco poirytowana.
Chwilę później zorientowała się o co chodzi. Usłyszała za sobą gardłowe warczenie. Niewiele myśląc, wrzuciła sobie małą towarzyszkę na plecy i biegiem ruszyła przed siebie, nadal utykając, co nieco ją spowolniło.
Nie wiedziała, co ją goniło, ale z pewnością nie było przyjaźnie nastawione.
Nagle podłoże zmieniło się, już nie było takie miękkie, jak wcześniej. Usłyszała dziwne brzdęknięcia i uniosła łeb, by zobaczyć co to. Przekrzywiła głowę, widząc metalowe pręty, gdy nagle uderzyła w coś i upadła. Podniosła się powoli i chwiejnie, po czym ujrzała przed sobą kraty. Kolejne brzdęknięcie i odgłos zamykanych drzwiczek. Odwróciła się i zdała sobie sprawę z tego, że jest w klatce.
Znikąd pomocy, donikąd uciekać, a to coś nadal biegło w jej stronę.
Ktosiu?
----
319 PD
Owca
Jeśli to nie problem, Crystal mogłaby zaklepać? Nie wiem, czy Lullaby chciałaby mieć wątek z człowiekiem, więc grzecznie pytam :v
OdpowiedzUsuńTeż myślałam o wątku z człowiekiem, więc jak najbardziej :D
UsuńLullaby
Ech. Raczej średnio zdołam odpisać, więc zwalniam opo. Możecie zaklepać~
OdpowiedzUsuń