środa, 29 sierpnia 2018

Od Zero Two (do Sfory) "Oczywiście, że musimy umrzeć" cz 2.

Dali jej jakieś nieudolnie zadanie. No proszę was. Po co się babrać w tych ściekach? Smród i bród tutaj jest. Jakaś totalna katorga. Westchnęła, gdyż tylko tyle na razie mogła. Ten gościu, co z nią był, choć tyle, że użył jakichś zdolności, która umożliwiała im chodzenie po jakiejś drodze, którą on tworzył. Mimo to szykuje się kąpiel dla niej i to jaka.
Ominęła elegancika, po czym kucnęła przed psem i wyjęła z kieszeni pożywny smakołyk. Podała mu na wysuniętej dłoni, ten powąchał i zjadł. Pogłaskała go po głowie i podeszła do chłopaka, leżał ranny i nieprzytomny. Westchnięcie opuściło jej ciało, kolejny raz tego dnia.
- Piesku zawołaj swoją rodzinę - powiedziała do niego. Ten pobiegł i po kilku minutach wrócił ze zgrają psów. Spojrzała na bogacza, a ten kiwnął głową. No przecież nie będzie się sprzeciwiał. Ruchem dłoni pokazała, żeby zwierzęta się zbliżyły. Spojrzała na mężczyznę, a ten położył dłoń na jej głowie. Lubiła to tak bardzo. Podniosła jeszcze podbródek chłopaka, po czym przyjrzała mu się dokładnie.
- Tymi, którzy to ci zrobili, zajmę się później - mruknęła. Po czym pstryknęła palcami.
Teleportowali się do rezydencji elegancika. Dzięki jego dłoni na jej  głowie nie poczuła, żadnych efektów ubocznych.
- Przynieś mi moje czyste ubrania, opatrunki i połóż w moim pokoju. Zajmę się, tą zgrają, a tych, jak będą czyści, nakarm. - Mężczyzna kiwnął jedynie. Poszedł zrobić to, o co poprosiła. Podniosła się i próbowała ostrożnie podnieść chłopaka, psy jej pomogły przy tym. Ruszyli do lecznicy, która była połączona z olbrzymią łazienką.
Chłopaka ułożyła na stole i zdjęła z niego ubrania, aby go opatrzyć, oraz umyć. Wpierw najpierw musiała zapalić świece, aby nieco mogły go nagrzać. Odwróciła się do zwierząt i klasnęła w dłonie.
- To, który idzie pierwszy? - spytała. Zgłosił się taki najmniejszy, poszła z nim do łazienki, aby ten mógł wejść. Włączyła letnią wodę i powoli zaczęła go myć. Namydliła psinkę, po czym wylała na nią wodę. Jej barwa była stanowczo jaśniejsza i lepiej widoczna. Ostrożnie wszystko zrobiła, aby suczki nic nie zabolało. W podzięce została opryskana wodą i polizana w policzek. Zaśmiała się, aby po chwili wyłączyć wodę i sięgnąć po ręcznik. Wytarła nieco psa i pokazała, gdzie ma biec.
- Zapraszam kolejnego pieska. - Przybiegł kolejny i potem kolejny...
Było ich sporo, jednak ostatni po umyciu musiał wrócić do lecznicy. Pokazała, gdzie ma usiąść i ruszyła poszukać maści i bandaża. Gdy znalazła, podeszła do chłopaka i spojrzała na niego. Wyglądał lepiej, elegancik się musiał zjawić i pomóc. Uśmiechnęła się i odetchnęła nieco. Obeszła go i kucnęła przy psie. Delikatnie podniosła jego łapę i ją obejrzała, posmarowała specjalną maścią ranę i obandażowała ją.
- Teraz tylko ostrożnie, będzie odrobinę swędzieć. Jeśli będziesz chciał się podrapać, podejdź do mnie - powiedziała. Ponownie dała mu przysmak, trochę taki na wzmocnienie oraz przeciwbólowy. Elegancik ma swoje plusy i minusy. Jak to każdy człowiek, bądź też większa jego część.
Pies także jej podziękował poprzez polizanie, uśmiechnęła się i pogłaskała go po głowie. Gdy ten poszedł, teraz mogła zająć się w pełni chłopakiem. Ostrożnie go umyła z pierwszej warstwy brudu, potem kolejnej i kolejnej. W końcu wyglądał jak człowiek. Obejrzała go, aby nic jej nie uciekło. Powąchała go, gdyż jej nos był czulszy i mogła więcej nim dojrzeć i poczuć. Pachniał. Założyła mu bandaże. Elegancik wpadł i po raz kolejny kiwnął głową. Wziął go ostrożnie, a Zero Two mogła w końcu wziąć prysznic. Weszła do łazienki, zrzuciła z siebie wszystkie ubrania i weszła do wanny. Namydliła dokładnie ciało i spłukała. Musiała zrobić to kilka razy, aby poczuła przyjemny zapach, tak samo musiała zrobić z włosami. Lubiła ich miękki dotyk, dlatego musiała o nie nieco bardziej zadbać.

~*~

Z łazienki wyszła dopiero po jakichś dwóch pełnych godzinach. Gotowa i pachnąca, aż po otwarciu drzwi wyleciała para. Zachichotała jedynie i ruszyła do kuchni coś przekąsić. Miała ochotę zjeść coś dobrego. Elegancik, jakby czytał jej w myślach i przygotował duży obiad. Usiadł razem z nią i zaczęli jeść. Spojrzała na psy, które leżały w legowiskach. Nawet o nich pomyślał. Co za dobry człowiek.
- Niebawem się zjawią po informacje. Musisz z niego wszystko wyciągnąć - rzekł i jadł dalej. Kiwnęła głową i zastanawiała się nad czymś. Jadła, aby jej apetyt nieco został zaspokojony. Zwierzaki sobie spały. Wzięła dodatkowy talerz i nałożyła tam nieco jedzenia oraz w kubek jak dla dziecka picia. Wszystko położyła na tacy i ruszyła na górę. Jeden z psiaków szczeknął. Spojrzała na niego i się uśmiechnęła. Ten ruszył i poszedł z nią. Musieli iść na górę po schodach, aby następnie przejść korytarzem i wejść do pokoju. Na stole położyła tacę i spojrzała na chłopaka. Zmieniła mu opatrunki i usiadła sobie na fotelu, a nogi położyła na łóżku. 
Pies pilnował, miał ją w razie czego obudzić. Tak też się stało. Polizał jej dłoń i szczeknął. Dziewczyna przetarła oczy i pogłaskała psa. Podeszła do chłopaka. Był wystraszony i warczał. Gdy spojrzał na swojego przyjaciela, było widać łzy. Czy on płacze?
- Już, już, spokojnie. Opatrzyłam cię i umyłam. Zabrałam twoją rodzinę, umyłam i opatrzyłam nogi. - powiedziała. Psina położyła się na dywanie i zasnęła. Chłopak nieco się uspokoił. Dziewczyna wstała z łóżka, ale on natychmiast się wystraszył. Uśmiechnęła się i pogłaskała go po głowie. Sięgnęła po tacę z jedzeniem, po czym położyła na łóżku. On nie był pewny. Więc dziewczyna sięgnęła i zaczęła jeść. On najwyraźniej zaczął papugować. Dziwnie się spojrzał na kubek. Wzięła go do dłoni i zbliżyła go do ust chłopaka. - Napij się powoli, podnieś kubek - powiedziała. Chłopak niepewnie wykonał polecenie. Uśmiechnęła się jedynie.
Ponownie go pogłaskała. Sięgnęła po zeszyt i zaczęła wszystko w nim zapisywać. Zwykle tak robiła. Takie zapiski są dobre. Przynajmniej będzie wiedzieć, nad czym musi z nim popracować. Wyciągnąć informacje, to wiadome. Wpierw jednak musi nauczyć się mówić i czytać, a co za tym idzie, pisać. Dokładnie tak, przed nią jest nie lada wyzwanie. Warto je podjąć. Szykuje się niezła zabawa. Tak, jeszcze będzie się wkurzać na dodatek. Przygryzła wargę i spojrzała na chłopaka. Ten jednak opuścił głowę. Uniosła delikatnie brwi i spojrzała na niego, po czym na tacę. Była pusta. Zamknęła zeszyt, po czym wstała i wzięła tacę do rąk. Spojrzał na nią, a ona ruchem głowy pokazała ubrania. Ubrał się i ruchem jej dłoni za nią poszedł. Nie musiała na niego patrzeć, żeby wiedzieć, co robi. Patrzy na całe pomieszczenia, wącha, dotyka i zapewne gdyby nie ona, już by wylądował na ścianie. Wywróciła oczami i zeszła powoli po schodach, patrzyła na niego. Mimo to musiała bardzo uważać, aby się nie wywalić. Dokładniej to byłby zły przykład. Weszła do kuchni i położyła naczynia, po czym pokazała mu stół pełen jedzenia.
- Tylko powoli jedz. - powiedziała. Miała spytać o imię, ale zawsze może później spytać. Mogła nadać psom imiona, chyba że miały już. Dać obroże, że nie są bezpańskie. Przynajmniej będą bezpieczne.
Przez myśli zraniła się w palec szkłem ze szklanki. Westchnęła i wyrzuciła szkło do śmieci. Następnie opłukała palec wodą i przysunęła do warg. Wypiła ją, aż przestała lecieć. Odsunęła, sięgnęła po płyn odkażający, a następnie wzięła plasterek i przykleiła na ranę.

~*~

Elegancik pracował.
- Jak mam do ciebie mówić? - spytała.
- Sfora - mruknął jak pies. Kiwnęła głową.
- Zero Two. Teraz pokażesz mi osoby, które cię tak potraktowały - powiedziała. Chłopak nie był do końca przekonany. Mimo to ostatecznie włożył buty i poszli. Prowadził ją niezbyt przekonany i chętny. Objęła go ramieniem, przez co wzdrygnął się. Zero Two jedynie go pogłaskała po głowie. Gdy się zatrzymał, pokazał jej grupkę mężczyzn. Zaśmiała się z pogardą.
- Zostań tutaj. Wołaj, gdyby coś się stało - mruknęła i polizała go po policzku. Zarumienił się lekko. Zachichotała i ruszyła pewnie.
- E, patałachy! - krzyknęła. Wszyscy się na nią spojrzeli i tak, widziała ich uśmiechy.
- Co taka suczka tutaj robi?
- Przyszłaś się zabawić?
- Może zbłądziła.
- Patrzcie, przyniosła nam tego szczyla. - Każdy po kolei się wypowiedział. Kątem oka zobaczyła jak Sfora zaczyna się trząść. Uśmiechnęła się do niego.
Chciał ją ostrzec, ale złapała jednego za szyję. Spojrzała na niego z tą iskrą, przerażenie w oczach swoich ofiar to rozkosz dla niej. Widok jak ze snu. Uśmiechnęła się, wysuwając kły. Właśnie wtedy wbiła kły w szyję tego, co wyrwał się pierwszy do walki. Upiła nieco i naznaczyła.
- Teraz jesteś moją lalką, skurwysynu - warknęła. Jej głos był chłodny i ostry jak brzytwa. Facet jedynie jęknął coś. Puściła jego szyję, po czym oblizała wargi. Tym samym reszta się rzuciła. Drugą dłonią uruchomiła linki.
Taka kukiełka. Choć czuje i żyje to jest pod jej kontrolą ruchy, moc i walka. Bez szans. Choć poruszyła palcami, a on zaatakował towarzyszy. Walczyli zaciekle, ale przykro, oderwali to, dźgnięcie, czy też coś zostało ucięte. Jej kukiełka była nie do zdarcia.
Padli dopiero, gdy się znudziła nimi bawić.
- Przeżyjesz, przekaż innym, że mają zniknąć albo zjawię się tu i ich wytłukę oraz ich rodziny - warknęła. Puściłam linki i ruchem ręki mógł uciec. Tak zrobił, krzyczał jak dziewczynka. Zaśmiała się i odwróciła do chłopaka. Może to nieco za brutalne dla niego. Bał się, westchnęła.
Wzruszyła ramionami i ruszyła z powrotem do domu. Musiała nieco odpocząć. Zerkała kątem oka na bok, Sfora szedł tuż obok jej. Nic nie mówił, tylko szedł.
Po jakichś piętnastu, może dwudziestu minutach, weszli do domu. Sfora ruszył do swojej psiej rodziny. Machnęła ręką i ruszyła na górę. Musiała wziąć ponownie prysznic, przebrać się i położyć na łóżku. Jednak wszystko po kolei.
Wzięła ubrania z pokoju, dokładniej tunikę i bieliznę. Po czym pogłaskała psa i ruszyła do łazienki. Tym razem wybrała łazienkę, tak chciała się położyć i wymoczyć. Wygoda czyni cuda.
Gdy prawie zasnęła w wannie, musiała zdecydowanie wychodzić. Opłukała się i wyszła z niej. Sięgnęła po ręcznik i zaczęła się wycierać. Po wytarciu sięgnęła po ubrania i zaczęła ubierać. Przetarła oczy i wyszła z łazienki, ziewając. Pies tym razem leżał na łóżku. Uśmiechnęła się i także weszła na łóżku, po czym wsunęła pod nakrycie, ułożyła wygodnie. Ziewnęła ponownie i zamknęła oczy, aby przekręcić się, do psa przodem i go pogłaskać. Przysunęła do siebie i przytuliła lekko do siebie. Udała się do krainy snu, potrzebowała tego teraz.
Obudziła się jednak po pięciu... minutach, bo pies szczekał. Podniosła się leniwie i spojrzała w stronę drzwi. Stał tam elegancik. Uśmiechnął się i zamknął drzwi. Zero Two spojrzała na szafkę i zobaczyła deser. Uśmiechnęła się, aby następnie je zjeść i przeczytać liścik. Zmarszczyła brwi, ale odłożyła je do szuflady. Ponownie się położyła, pogłaskała psisko po głowie, aby następnie ułożyć wygodnie na łóżku i ponownie oddała się w objęcia słodkiego przyjemnego snu.

Sfora?

----
+1047 PD + 5 P
~Maggie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz