sobota, 15 września 2018

Od Aizena (do Zoli) "Wybuchowe spotkanie" cz.4

— Ależ oczywiście, zakłada pułapki po drugiej stronie rzeki — Skłamała, takie było moje pierwsze wrażenie, ale nie miałem czasu się nad tym dłużej zastanowić — Panie, polować każdy może, wolny kraj, a to nie bajka o pierdolonym Czerwonym Kapturku, żebym musiała chodzić po doskonale znanych lasach z obstawą. Chyba że odkryłeś w sobie — Kiedy mówiła “Panie” wyglądała jakby coś jej się nie zgadzało, jak naukowiec kiedy zobaczy błąd w prostym obliczeniu, takie odniosłem wrażenie — jakieś wilkołacze zapędy, to proszę się spowiadać, wodę święconą trzymam przy pasie razem z kołkiem na krwiopijców i packą na muchy — mówiła energicznie i równie żywo gestykulowała rękami — I nie jestem młoda! — mruknęła, cicho,ale bez problemu to usłyszałem. 
— Ja bym się chętniej dowiedziała, co się tutaj wyprawia, bo mi gówno nadal nic nie mówi. Jakie materiały wybuchowe? — spytała , podchodząc bliżej do moich rzeczy rozłożonych na trawie. — I wybuchowe, bo wybucha, ale jak to robi? — spytała jeszcze chwilę oglądając moje próbki i narzędzia, następnie skrzywiła się. — Może ja jednak przejdę się po tę wodę święconą, znajdę jakiegoś bajarza do święcenia, bo z tych dziwactw to mi jedynie diabeł na myśl przychodzi. — Mówiąc to machnęła ręką i strąciła jedną z próbek, nowo co stworzonej dawki prochu, ta spadała i mieszając się z inną podobną próbką spowodowała mały wybuch. Ona sama pisnęła i odskoczyła do tyłu lądując na tyłku. 
- Aa… - tylko tyle byłem w stanie z siebie wydusić. To nie może być prawda… taka myśl i jej podobne krążyły po mojej głowie. Nie chciałem tego zaakceptować, po prostu nie! Obie próbki były stworzone przypadkiem i nie mają jeszcze ustalonej receptury! Planowałem wydzielić część tych próbek by je zbadać i odtworzyć, ale też obie weszły już w reakcję i wypełniły swoje zadanie, jednak… no nie… 
  Patrzyłem się z pewnie nazbyt otwartymi oczami, tylko przez chwilę na szczęście, następnie podszedłem do mojego gościa i pomogłem jej wstać, szybko obejrzałem jej ciało od góry do dołu czy nic jej nie jest, ale nie wyglądała na ranną, żadne odłamki też nie powinny polecieć w jej stronę, więc wszystko z nią okej. Potwierdziłem sobie samemu skinieniem głowy, a następnie odwróciłem się do miejsca małej eksplozji by zobaczyć to z bliska i niestety potwierdzić swoje przypuszczenia. Wszystko zostało wykorzystane, obie próbki zostały stracone, mam przynajmniej trochę zawężoną drogę do ich ponownego odtworzenia, ale nie ma gwarancji że tym razem otrzymam taki efekt. Podniosłem się na nogi i oparłem się jedną dłonią o stół, a drugą zacząłem masować sobie czoło…

Zola?
---
251 PD
~Mimma

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz