Powolnym ruchem chowałem brudny od krwi miecz. Otarłem twarz, po czym ruszyłem, w dół kamienicy omijając martwe ciała. Stanąłem w drzwiach i zapaliłem papierosa. Mój nowy nałóg po ostatnich wydarzeniach. Poszedłem co, jakiś czas wydmuchując dym z ust. Spacerowałem ulicami miasta wokół nic niepodejrzewających ludzi. Wreszcie wszedłem do pierwszej lepszej knajpy. Powoli popchnąłem drzwi i wszedłem do lokalu. Usiadłem przy barze i zamówiłem sobie moją ulubioną whiskey. Była godzina wyjątkowo wczesna jak na takie balety dlatego ludzi nie było też dużo. Gdy whisky się skończyło, dwóch gości dosiadło się do mnie oraz do dziewczyny, która cały czas rozmawiała z barmanem. Dziewczyna rozpoczęła rozmowę z mężczyznami, która nie była za miła. Czułem na sobie wzrok gości. Nagle dziewczyna została popchnięta i wylądowała na podłodze. To już była lekka przesada chodź dziewczyna zapyskowała pierwsza. Patrzenie na to, jak dwóch tęgich gości obija ryj dziewczynie nie jest miłe. Ruszyłem do walki jednemu zapodając kopa w ryj a drugiemu podkładając miecz pod gardło.
- Niestety nie mogę pozwolić na to, aby ta niewiasta dostała wpierdol - powiedziałem kurtuazyjnie.
Chwyciłem dziewczynę za rękę, po czym wyszedłem z knajpy z ogromnym hukiem.
- Co ty robisz?! - zapytała głośno dziewczyna.
- Ratuje ci tę ładniutką twarzyczkę więc możesz mi dziękować - powiedziałem.
- Nie mam za co ci dziękować - oznajmiła dziewczyna.
- Okey... To zostawię cię tu na pastwę losu aby cię jednak obili - powiedziałem.
- Ehhh... Dobra pójdę z tobą, ale tylko dlatego, że chcę - westchnęła cicho.
- Ja jebie... - szepnąłem.
Ruszyliśmy przed siebie dostając się do innego lokalu, w którym byliśmy bezpieczni przynajmniej na chwilę.
- Niestety nie mogę pozwolić na to, aby ta niewiasta dostała wpierdol - powiedziałem kurtuazyjnie.
Chwyciłem dziewczynę za rękę, po czym wyszedłem z knajpy z ogromnym hukiem.
- Co ty robisz?! - zapytała głośno dziewczyna.
- Ratuje ci tę ładniutką twarzyczkę więc możesz mi dziękować - powiedziałem.
- Nie mam za co ci dziękować - oznajmiła dziewczyna.
- Okey... To zostawię cię tu na pastwę losu aby cię jednak obili - powiedziałem.
- Ehhh... Dobra pójdę z tobą, ale tylko dlatego, że chcę - westchnęła cicho.
- Ja jebie... - szepnąłem.
Ruszyliśmy przed siebie dostając się do innego lokalu, w którym byliśmy bezpieczni przynajmniej na chwilę.
Zola?
---
133 PD
~Mimma
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz