niedziela, 21 października 2018

Od Karo (do Zoli) "Letni temperament" cz.6

  Dziewczyna tupnęła nogą i wyszła z lokalu z czystym wkurwem na twarzy. Już sam nie wiedziałem co robić. Siedziałem chwilę rozmyślając co zrobiłem w życiu źle, a potem wyszedłem z lokalu ruszając w sumie nawet nie wiem gdzie. Spacerowałem chwilę wśród szarych, wąskich uliczek. W wszystkich domach było już ciemno, co nie było dziwnym widokiem. Otwarte były tylko bary, knajpy i jakieś burdele. Ktoś tam w ogóle chodzi? Wszedłem to jednej z karczm i zamówiłem pokój na jedną noc. Sprzedawca wydawał się miły. Gość miał czarne włosy, niebieskie oczy. W sumie to mógłby zostać moim ziomem. 
- Ładny jesteś - powiedział chłopak.
  Aha. To wszystko się wyjaśniło. Poszedłem do pokoju, udając, że nie usłyszałem komplementu. Pokój schludny. Biała pościel zakrywała łóżko z drewnianą ramą. Zasiadłem na fotelu w rogu pokoju, wyciągając książkę. Chwilę czytałem książkę. Nagle usłyszałem głośne tupanie i częste kroki. Ktoś biegł. Spojrzałem przez okno. Biegła ta dziewczyna, a za nią szedł jakiś gość. Wcześniej nawet nie zauważyłem jak zaczął padać deszcz. Dziewczyna runęła na ziemię. Przy lądowaniu można było usłyszeć "KURWA MAĆ!". Zszedłem na dół z wzrokiem chłopaka na plecach. Mężczyzna chwycił ją za kołnierz, a ona znów przeklęła. Szybkim ruchem wyrzuciłem igłę z ręki, która wbiła się w ramię gościa. 
- No hej - powiedziałem cicho.
  Nie dostałem odpowiedzi, tylko jedną głośne chrząknięcię. 
- Ale wiesz... - uśmiechnąłem się lekko - tutaj informuje się o takich rzeczach władze...
  Dziewczyna wybałuszyła oczy. 
- Zrób z nią co chcesz - oznajmiłem.
  Mężczyzna powoli wyciągał nóż. W tym czasie zdążyłem, wjechać mu z buta w ryj. Niestety złapał mnie szybko za nogę i nie chciał puścić. Jego połamane paznokcie wbijały się powoli w moją łydkę, co nie było przyjemnym uczuciem. Właśnie wtedy zauważyłem, że był to jednak jeden z tamtych gości. Gdzie był drugi nie wiedziałem. I tak nie była mi potrzebna ta informacja. Szybko odciąłem mu jedną rękę mieczem. Mężczyzna jęknął po czym zamachnął się druga ręką. 
- Spierdalaj w podskokach! - krzyknąłem do dziewczyny.
  Jak powiedziałem, tak zrobiła. Zniknęła za rogiem i już nigdy jej nie zobaczyłem. Takie życie. Lecz nadal miałem gościa bez ręki na głowie. Wleciał na mnie z bara i przyparł do muru. Odepchnąłem go na tyle mocno aby upadł. Wyciągnąłem miecz, który wbił się w brzuch mężczyzny zaraz po tym jak ruszył na mnie. Usiadłem, opierając się o ścianę jakiegoś budynku. Dziewczyny już nie spotkałem.

Wątek zakończony. 
---
190 PD
~Mimma

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz