sobota, 5 stycznia 2019

Od Venus (do Adrianny) "Odsuń się daleko" cz.2

  Bar, przychodzi się tu, żeby się nachlać, zyskać odwagę czy raczej podnieść poziom swojego debilizmu lub tak jak ja po prostu posiedzieć i pooglądać otaczające społeczeństwo. Ale mam wrażenie, że patrzę od tej gorszej strony. Rozglądałam się po przebywających w lokalu osobach. Niby nic szczególnego. Barman zmęczony życiem i znudzony przecierając kufle wysłuchiwał kolejnej fascynującej, ale widocznie nie dla niego, historii. Parka liżąca się gdzieś z boku. Nawaleni faceci pod stołem, na stole, obok stołu. W skrócie: dużo ludzi. Duchota panująca w pomieszczeniu byłaby nie do zniesienia, ale leciutko chłodnawy miodek wszystko balansował. Miejsce pod ścianą prawie perfekcyjne, tylko trochę daleko do wyjścia. Z doświadczenia, opowieści innych czy też nadgodzinowej pracy mojej wyobraźni, bo standardowo wtedy, kiedy jest potrzebna, to się nie odzywa. Zerknęłam w kufel lekko kręcąc jego zawartością. Mało. Niby alkohole czy inne tego typu pierdoły do mnie nie pasują, ale jedno trzeba przyznać - smaczne. Po pomieszczeniu roznosi się dźwięk otwieranych co chwila skrzypiących drzwi, a raczej dźwięk musi się przebić przez panujący w barze gwar. Chwile potem pomiędzy klientami przeciskała się czarnowłosa, wysoka dziewczyna. Nic nie zamówiła. Przedarła się miedzy tłumem do stolika w rogu niedaleko miejsca, w którym stałam. Była sama, usiadła wciskając się w ścianę jakby była ona jej jedynym, niezastąpionym przyjacielem. Jej wyraz twarzy wskazywał na to, że życia niczym księżniczka z bajki to ona nie posiada. Postanowiłam podejść, może pogadać. Zawahałam się przez chwile, ale lekko przybrałam odwagi przez działanie alkoholu w mojej krwi. Przysiadłam się do niej, odstawiłam swój kufel na drewno. Odgarnęłam przeszkadzające kosmyki moich jak zwykle irytujących włosów i już chciałam coś powiedzieć, ale mój niefart i niezdarność znów postanowiły się ujawnić. Strąciłam kufel. Jego złocista zawartość wydostała się poza naczynie i wylądowała na sukience nieszczęsnej nieznajomej. Dziewczyna gwałtownie wstała.
  - P-przepraszam! - była widocznie zdenerwowana. - Wybacz, wybacz - ciągle powtarzałam. W końcu otrząsnęłam się z lekkiej paniki w którą wpadłam i już opanowania ogarnęłam plan naprawy swojego błędu. Wyjęłam zapałki odpaliłam jedną. - Nie ruszaj się teraz.
  - Co, czemu? Co ty chcesz zrobić?! - pytała zdenerwowana i lekko podniosła głos.
  - Po prostu się nie ruszaj, osuszę ją. - wskazałam na mokrą plamę na sukience. Zebrałam płomień z drewienka i przeniosłam jego cienką warstewkę na wilgny materiał. Ten powoli przestawał być mokry, a w okół zaczął roznosić się przesłodzony zapach z palonego miodu. Czułam na sobie zdziwione ale i pomieszane ze zdenerwowaniem spojrzenie dziewczyny. Gdy skończyłam suszyć materiał przeszłam wzrokiem na twarz dziewczyny. Na moich policzkach pojawiły się zaczerwienienia spowodowane zażenowaniem.
  - Moje pierwsze wrażenie nie wyszło najlepiej... - odezwałam się cicho i z lekko opuszczonym wzrokiem. - Więc może zacznę jeszcze raz jestem Venus. Przepraszam cie jeszcze raz.

Adrianna?
---
216 PD
~Mimma

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz