Bar, przychodzi się tu, żeby się nachlać, zyskać odwagę czy raczej podnieść poziom swojego debilizmu lub tak jak ja po prostu posiedzieć i pooglądać otaczające społeczeństwo. Ale mam wrażenie, że patrzę od tej gorszej strony. Rozglądałam się po przebywających w lokalu osobach. Niby nic szczególnego. Barman zmęczony życiem i znudzony przecierając kufle wysłuchiwał kolejnej fascynującej, ale widocznie nie dla niego, historii. Parka liżąca się gdzieś z boku. Nawaleni faceci pod stołem, na stole, obok stołu. W skrócie: dużo ludzi. Duchota panująca w pomieszczeniu byłaby nie do zniesienia, ale leciutko chłodnawy miodek wszystko balansował. Miejsce pod ścianą prawie perfekcyjne, tylko trochę daleko do wyjścia. Z doświadczenia, opowieści innych czy też nadgodzinowej pracy mojej wyobraźni, bo standardowo wtedy, kiedy jest potrzebna, to się nie odzywa. Zerknęłam w kufel lekko kręcąc jego zawartością. Mało. Niby alkohole czy inne tego typu pierdoły do mnie nie pasują, ale jedno trzeba przyznać - smaczne. Po pomieszczeniu roznosi się dźwięk otwieranych co chwila skrzypiących drzwi, a raczej dźwięk musi się przebić przez panujący w barze gwar. Chwile potem pomiędzy klientami przeciskała się czarnowłosa, wysoka dziewczyna. Nic nie zamówiła. Przedarła się miedzy tłumem do stolika w rogu niedaleko miejsca, w którym stałam. Była sama, usiadła wciskając się w ścianę jakby była ona jej jedynym, niezastąpionym przyjacielem. Jej wyraz twarzy wskazywał na to, że życia niczym księżniczka z bajki to ona nie posiada. Postanowiłam podejść, może pogadać. Zawahałam się przez chwile, ale lekko przybrałam odwagi przez działanie alkoholu w mojej krwi. Przysiadłam się do niej, odstawiłam swój kufel na drewno. Odgarnęłam przeszkadzające kosmyki moich jak zwykle irytujących włosów i już chciałam coś powiedzieć, ale mój niefart i niezdarność znów postanowiły się ujawnić. Strąciłam kufel. Jego złocista zawartość wydostała się poza naczynie i wylądowała na sukience nieszczęsnej nieznajomej. Dziewczyna gwałtownie wstała.
- P-przepraszam! - była widocznie zdenerwowana. - Wybacz, wybacz - ciągle powtarzałam. W końcu otrząsnęłam się z lekkiej paniki w którą wpadłam i już opanowania ogarnęłam plan naprawy swojego błędu. Wyjęłam zapałki odpaliłam jedną. - Nie ruszaj się teraz.
- Co, czemu? Co ty chcesz zrobić?! - pytała zdenerwowana i lekko podniosła głos.
- Po prostu się nie ruszaj, osuszę ją. - wskazałam na mokrą plamę na sukience. Zebrałam płomień z drewienka i przeniosłam jego cienką warstewkę na wilgny materiał. Ten powoli przestawał być mokry, a w okół zaczął roznosić się przesłodzony zapach z palonego miodu. Czułam na sobie zdziwione ale i pomieszane ze zdenerwowaniem spojrzenie dziewczyny. Gdy skończyłam suszyć materiał przeszłam wzrokiem na twarz dziewczyny. Na moich policzkach pojawiły się zaczerwienienia spowodowane zażenowaniem.
- Moje pierwsze wrażenie nie wyszło najlepiej... - odezwałam się cicho i z lekko opuszczonym wzrokiem. - Więc może zacznę jeszcze raz jestem Venus. Przepraszam cie jeszcze raz.
Adrianna?
---
216 PD
~Mimma
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz