piątek, 28 grudnia 2018

Od Karo (do Morrigan) "...wtedy słyszę czyiś śpiew"

  Dzień wyjątkowo ładny. Pomijając to, że wiatr napierdalał jak huragan to było fajnie. 
  - Masz te informacje?! - zapytał taki łysy.
  - Może, ale najpierw hajs - odpowiedziałem.
  Odkąd zostałem szpiegiem to takie rzeczy robiłem. Włożyłem papierosa to ust i odpaliłem go moimi super zapałkami. Położyłem na biurku łysego notes z tajnymi rzeczami. Łysy aka Simon Farbiarz (lub farciarz, jak kto woli, ja go nazywam łysy) był wysoki na 250 cm, a w barach miał jakieś 150 cm. Miał głowę wielkości dyni. Rzucił mi worek z pieniędzmi i zakaslał.
  - Polecam się na przyszłość! - powiedziałem wychodząc.
  Z szelmowskim uśmieszkiem i workiem hajsu udałem się do baru. Poprosiłem o kufel pitnego miodu z rumem. To był bar "Pod Wkurzonym Rzabiarzem", do którego lubiłem chodzić w piątki. Spojrzałem się na mężczyznę za blatem, a on na mnie. Jakiś chory był chyba. Po wypiciu napoju, postanowiłem wyjść z lokalu i udać się na spacer. I tak se szedłem, lecz wtedy słyszę czyiś śpiew. Postanowiłem pójść za głosem i ujrzałem dziewczynę. Spojrzałem na nia, a mój mózg odmówił mi posłuszeństwa. Poczułem się sennie, moje powieki zaczęły się sklejać. Czemu kiedy spotykam ładną dziewczynę padam na ryj? Fuck my life. Serio, ja tego nie robię specjalnie. Przez głowę przeleciała mi jedna myśl. Czy w końcu jakaś dziewczyna mnie zostawi na pastwę losu.

Morrigan?
---
106 PD
~Mimma

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz