piątek, 30 listopada 2018

Od Blade'a (do Ake) "To chyba jakiś żart" cz.6

   Co prawda w pamięci wciąż miałem wyraz pyska lisicy, kiedy to sprzedawałem jej tą jakże zacną historyjkę odnośnie poszukiwania dla niej idealnego partnera mającego zostać ojcem jej dzieci, których rzekomo tak bardzo pragnęła. Wspomnienie to przepełniało mnie nie lada dumą nie tylko ze względu na to, że w pewnym sensie poniżyłem ją przed głową klanu, ale i dlatego, iż tak łatwo dała się wkręcić. Szczerze mówiąc, jeszcze kilka godzin temu w tej mojej chorej makówce pojawił się iście diabelski plan, mający na celu poniżyć ją jeszcze bardziej i to na oczach innych - byłby to odwet za to, że chciała zrobić kompletnego debila ze mnie samego, ze swojego przywódcy. Zanim jednak dopracowałem tą jakże interesującą wizję zemsty, moje plany pokrzyżowane zostały przez inne wydarzenie, jak na ironię mające związek właśnie z Ake.
   Nie zwlekając zatem ani minuty dłużej, czym prędzej opuściłem swoje skromne cztery ściany, chcąc tym samym osobiście sprawdzić, czy informacja przyniesiona przez jednego z Cieni była prawdziwa. Niestety, tak jak się tego spodziewałem, żaden lis nie przyszedłby do mnie ze zwykłą plotką czy też kłamstwem wyssanym prosto z pazura, jak to niekiedy bywa w innych klanach. Stając oko w oko z moim dobrym znajomym, w środku aż skręcało mnie od obelg skierowanych pod jego adresem. To było jednak niczym w porównaniu do wściekłości, jaką odczuwałem w stosunku do jednego z członków mojego klanu, który chyba zapomniał, gdzie jego miejsce. Osobnik ten złamał jedną z naszych najważniejszych zasad, a mianowicie dał się złapać. Dał się złapać tym dzikim psom, które chyba jedynie ze względu na chęć utrzymania pokoju nie rozszarpały go jeszcze na strzępy. A teraz ja muszę świecić oczami przed ich królem wielbiącym świeczniki, próbując się w ten sposób jakoś wytłumaczyć z jego zachowania. I po co to wszystko? Po to, by ten - wysłuchawszy mojego jakże przekonującego wywodu na temat jego niewinności - podsumował to wszystko tym, że chciałby jeszcze porozmawiać z siostrą tego nieszczęsnego lisa na temat jego "wychowania". Nosz kurwa mać, to jest jakiś mój pechowy dzień, niczym dla dwunożnych małp piątek trzynastego? Najpierw jedna samica przychodzi do mnie z niemoralną propozycją, zaraz po niej przychodzi następna, która udawała, że też tego chce, a na sam koniec dnia dowiaduję się, iż jeden z naszych dał się złapać wilkom z klanu Silvera, a ja muszę teraz tak to wszystko rozegrać, żeby mi biedaka na części pierwsze nie rozebrali. Ah, o mało nie zapomniałem o moim jakże cudownym poranku, kiedy to zjadłem jakieś halucynki znajdujące się w trzewiach tego biednego zająca. Gorzej być nie może. A jednak nie, może być - w sumie nie wiem, czemu w ogóle ratuję młodemu skórę, skoro po powrocie na tereny naszego klanu osobiście go zabiję. Nie dlatego, że przyniósł nam swego rodzaju wstyd. Dlatego, że powiedział tym wilkom coś, co uratowało mu życie. Życie, które ja osobiście za te słowa mu odbiorę.
   W taki oto sposób dochodzimy do chwili obecnej, podczas której z czystą obojętnością wymalowaną na pysku z cierpliwością oczekiwałem, aż Ake wyjdzie ze swojej nory. Co prawda z początku spotkałem inną lisicę, łudząco do niej podobną, lecz biorąc pod uwagę zaistniałe okoliczności, wolałem udać się tam nie z jej starszą wersją, ale oryginałem. No i nie ma co ukrywać - zdaję sobie sprawę z tego, że być może to właśnie ona szybciej będzie chciała zatłuc swojego kochanego braciszka, niż ja zdążę chociażby mrugnąć.
   - Wybacz, nie potrzebuję ojca dla moich dzieci, znalazłam już sobie kogoś. - Powiedziała od razu, gdy tylko stanęła na pewnych łapach, pazury kryjąc pod opadłymi, uschniętymi liśćmi.
   Normalnie skomentowałbym ten tekst tak samo głupio, jak odezwała się ona, dorzucając jeszcze do tego coś sarkastycznego czy też uszczypliwego. W obecnej sytuacji nie było mi jednak ani trochę do śmiechu.
   - Wierz mi, mam ciekawsze rzeczy do roboty niż udawanie swatki. - rzuciłem obojętnie, mierząc ją uważnym spojrzeniem - Jeden z naszych został nakryty na węszeniu po terytorium Łowców, pójdziesz teraz ze mną i grzecznie wyjaśnisz im, że nie miał złych zamiarów.
   Ta z początku nie zareagowała, patrząc na mnie jak na niespełna rozumu lisa. Zabrała głos dopiero po kilku sekundach, nie starając się nawet ukryć kpiny ani rozbawienia na moje słowa. Może mi wierzyć, niedługo nie będzie jej do śmiechu.
   - A co ja, polityk jestem? - fuknęła, zadzierając pysk do góry - Ty jesteś naszym przedstawicielem, więc to twój obowiązek, nie mój. Poza tym wybacz, ale muszę jeszcze coś zrobić. - skończywszy, odwróciła się i miała zamiar odejść. Kiedy jednak to ja się odezwałem, chyba kompletnie zapomniała, co to też ważnego było dotychczas na jej głowie.
   - To twój brat, JJ bodajże. - i tak jak się spodziewałem, zamarła w bezruchu, patrząc z przerażeniem w moją stronę - Podobno zapuścił się zdecydowanie za daleko jak na przypadkowe przekroczenie granicy, a i mówić za dużo nie chce. Z początku chciałem sam go zabrać, ale Silver koniecznie chce widzieć się z tobą.
   - Ale... - zacięła się, mijając mnie i chcąc zapewne czym prędzej ujrzeć swoje ukochane, młodsze rodzeństwo. Nie widząc zatem większego sensu w staniu niczym słup, ruszyłem za nią, prowadząc w odpowiednią stronę - Co ja mam z tym wspólnego?
   Spojrzałem przelotnie w jej stronę, dostrzegając wyraźną troskę oraz strach wymalowane na jej pysku. Gdyby ktoś był obok mnie, założyłbym się o swój własny ogon, że za kilka sekund będzie chciała go zamordować równie mocno, jak ja sam.
   - Zazwyczaj intruzi są zabijani, a ciała porzucane na granicy klanów jako swoiste ostrzeżenie dla innych. - zacząłem, nie spoglądając w jej stronę mimo iż wiedziałem, że ta na mnie patrzy - Twój braciszek też o tym wiedział, dlatego wcisnął im pewne kłamstwo, które nie podoba się ani mnie, ani zapewne tobie.
   - Co powiedział? - zapytała z przejęciem, po chwili dodając - Jakie kłamstwo?
   Nim odpowiedziałem, westchnąłem głęboko, chcąc jej w ten sposób pokazać, że i mnie ono niezbyt odpowiada.
   - Powiedział, że jeśli go zabiją, wywołają tym samym wojnę między naszymi klanami. Rzucił podobno tekstem, że Blade na pewno nie będzie zadowolony, jeśli jego największy przyjaciel Silver zamorduje jego przyszłego szwagra.
   Poczekałem przez chwilę, aż Ake przyswoi sobie to, co przed chwilą mówiłem. I jak się spodziewałem, zadowolona zbytnio nie była.
   - Jak to "przyszłego szwagra"? - zapytała w końcu z podejrzliwością.
   - Ano szwagra. - rzuciłem po chwili, słabo się uśmiechając - Chcąc ratować własną skórę, wcisnął wilkom kit, że jego siostra będzie niedługo oficjalną partnerką głowy klanu, czyli moją. - nie mogąc się powstrzymać, spojrzałem w jej stronę i dodałem z kpiną - Dobrze wiedzieć, że już mnie uwiązaliście. Kiedy miesiąc miodowy, słoneczko?

Ake? Wybacz czas oczekiwania ;-;
---
523 PD + 5 P
~Mimma

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz