niedziela, 11 listopada 2018

Od Carisy (do Karo) "Klan Rzab" cz.2

  Carisa poszła do swojego domu, do Pani Meow. Postanowiła odpocząć sobie po tym bardzo męczącym dniu, a nie chciała więcej siedzieć w tym dziwnym miejscu, pełnym dziwnych ludzi, gości, którzy na ciebie skaczą i gangsterów z mocą rzucania kulami ognia na 1234567890 kilometrów. Ta sytuacja była podejrzana.
  Przewódczyni usiadła obok swojej kotki i coś do niej powiedziała. Pani Meow była nudnym kotem, zawsze robiła to samo, ale i tak była słodka i piękna (wygląda jak ziemniak). Dziewczyna stwierdziła, że pójdzie na spacer, bo czemu nie? Przecież jest taka (nie)ładna pogoda! Najlepiej wyjść z małą kotką, która tak uwielbia spacery, i właśnie tak by było, gdyby nie to, że Pani Meow spała. Musiała mieć bardzo ciężki dzień, bo gdy przywódczyni ją podnosiła, ona z powrotem kładła się i zasypiała. Mimo tego dziewczyna nie zrezygnowała i wyszła sama. Było jej trochę smutno, że kotka nie chce spędzać z nią czasu, ale najwyraźniej nieźle się bawiła wczorajszej nocy i teraz śpi.
  Carisa wyszła z domu, zamykając drzwi i żegnając czarną kotkę. Miała zamiar wrócić do miejsca, w którym była wcześniej. Zaciekawił ją dziwny gość, wojownik z klanu, który nawet jej nie kojarzył! Chyba każdy tu zna Carisę, a przynajmniej powinien ją znać, bo jest niezwykle otwartą osobą i rozmawia z wieloma członkami klanu.
  Szła sobie spokojnie i podziwiała krzaki. Po chwili zauważyła... żabę (przepraszam, Karo, następnym razem dobrze napiszę). Podeszła do niej bliżej i zniżyła się, by ją obejrzeć. Co za cudowne stworzenie. Oglądała żabę, a ona nie uciekała, co było fascynujące. Wstała i zobaczyła wysokiego (a przynajmniej dla niej był wysoki), ciemnowłosego chłopaka idącego w jej stronę. W tej chwili myślała o wielu rzeczach: a co jeśli on jest niebezpieczny? nieee, to zwykły wojownik z klanu. A co jeśli chce zabrać żabę? nieee, przejdzie i nawet nie zauważy. Carisa ponownie się zniżyła, nie patrząc na starszego chłopaka. Myślała, że przejdzie i nawet nie zwróci na nią uwagi, ale było inaczej.
- Co to za mała żaba? - mruknął, zatrzymując się przy dziewczynie. Carisa zaczęła mu się przyglądać i się uśmiechnęła. Od razu było widać, że on też lubi żaby.
- To żaba, ma na imię... Rzab (<3) i tu mieszka - odpowiedziała przywódczyni, wpatrując się w Rzaba, który był przestraszony całą sytuacją. Natomiast ten chłopak udawał gangstera i patrzył na żabę, powstrzymując się przed dotknięciem jej. 
- Oryginalne imię - powiedział to tak, jakby wcale nie był zainteresowany całą sytuacją. - Lubię żaby - przyznał po chwili. 
- Ja też, są takie... interesujące - zaśmiała się dziewczyna i gdy chciała spojrzeć w miejsce, w którym przed chwilą znajdowała się żaba, ona zniknęła. Pomknęła przed siebie, zostawiając Carisę i jej nowego znajomego. Przywódczyni posmutniała, liczyła na długą przyjaźń z Rzabem, a on tak szybko ją zostawił. Może nie był nią tak zainteresowany, jak ona nim? 
  Carisa powiedziała coś cicho i spojrzała na wojownika, po którym nie było widać, że też jest smutny po utracie żaby. Przywódczyni wstała i się otrzepała.
- Jak się nazywasz? - zapytała. 
- Karo - to była jego jedyna odpowiedź. Carisa skądś kojarzyła to imię, ale nie wiedziała skąd i nie miała pojęcia, czy to ten Karo, o którym kiedyś słyszała. Zaczęła się nad tym zastanawiać, a przy tym wyglądała dziwnie, jakby próbowała być mądra, ale nie do końca jej to wychodziło.
- A ja jestem Carisa White, przywódczyni Wojowników, pewnie mnie kojarzysz? - przedstawiła się, a ciemnowłosy się skrzywił i pokiwał głową przecząco. Najwyraźniej nie kojarzył tej osoby, chociaż tak często wychodziła z domu i wszystkich witała, dziwne nie znać przywódczyni własnego klanu. Carisa westchnęła.

Karo?
---
426 PD
~Mimma

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz