Wadera wpatrywała się w przybysza w milczeniu, czerpała cichą radość z poczynań gubiącego się we własnych słowach basiora, który nagle wydawał się taki zaplątany a zaraz odważnie nachylił się, nazywając ją "iskierką". Ciekawe skąd ten pomysł. Jednak zaciekawiona typem, podążyła za nim do wody, gdzie gwałtownie zaczął gasić swe pragnienie. Gdy po kilkunastu sekundach uniósł mokrawy pysk znad lustra tafli, znowu rzucał na nią spojrzenia pełne fascynacji. Prawdopodobnie dlatego, że prześniła mu się i wkrótce spotkał ją w świecie rzeczywistym. Samica usiadła z gracją układając ogony wzdłuż jej łap, trwała w tej pozycji z zamkniętymi oczyma. Nie musiała patrzeć, by wiedzieć, że Gabryś obserwuje ją z bliższej odległości.
- Och Gabrysiu - westchnęła kojąco by dodać nuty śmiechu do swej wypowiedzi. - Czemu wpatrujesz się we mnie jak w obrazek?
- Co? Nie! Ja tylko... - słysząc jego kolejne pogubienie się, otworzyła oczy, patrząc na niego rozbawiona z lekkim uśmiechem. Nagle się otrząsnął. - Nie znam twego imienia.
- Śniłam ci się, ale nie poznałeś mej tożsamości - lekko się zaśmiała, zasłoniła pyszczek łapą. - To tajemnica.
- Przedstawiłem ci się, czas na ciebie.
- Czyli chcesz, bym zdradziła ci sekret? - Kiwnął głową. Podeszła do niego całkiem ignorując przestrzeń osobistą, oparła łapę o jego ramię zbliżyła swój pyszczek do jego ucha. Szepnęła dwa słowa. - Jestem Soria.
Po czym robiąc krok w tył, wycofała się.
- Zobaczymy się rano,miłej nocy, Gabrysiu - pożegnała się Soria, gdzie przy tym przejechała jednym z ogonów wzdłuż jego brody a końcówka lekko uderzyła go w czubek nosa.
***
Nastał przyjemny dzień, jesienna pogoda była wówczas łaskawsza. Chociaż na niebie błąkało się kilka chmur, było nawet ciepło, wiatr łagodnie dawał o sobie znać. Soria prowadziła dyskusje podczas chodu z innym basiorem, który oprowadzał ją po nieznanej jeszcze części terenów, ponieważ miała dziś pomóc przy łowach, współpracując z innymi wilkami, które miała również dopiero poznać. Wśród oczekujących na wydanie poleceń zakresu strategii, zauważyła głównie basiorów oraz Gabrysia, który na jej widok wydawał się lekko spłoszony. Soria uśmiechnęła się ku niemu ale nie podeszła rozpoczynając rozmowę, z racji trwania we wcześniejszej. Wydawała się być bardziej zaciekawiona innymi wilkami i słuchaniem przydzielanym trasom działań niż samym Gabrielem. Po przydzieleniu jej pozycji przy rozmówcy z wcześniej, wolno kierowali się na łowy. Tak, stado się pasło w pierwszym obstawianym punkcie, dlatego rozdzielono się na pomniejsze grupy dla upolowania większej ilości pożywienia. Wiatr działał na korzyść wilków, bowiem przywodził im zapach celów, nie zdradzając ich pozycji. Soria z wolna zbliżała się na swoją pozycję, kiedy wszyscy dostali znak do ataku. Wystartowała z zadziwiającą prędkością jak na waderę, podobno ogony pomagały jej przy tym, kontrolując z swojej strony bieg ku ucieczce tej jednej sztuki z zwierzyny, kierując ją przy tym do wilków, którzy mieli za zadanie wykończyć cel. Soria w biegu patrzyła się wyłącznie na uciekającą zwierzynę, dlatego zignorowała to, że poznany nocą basior rzucał jej spojrzenia. Zatrzymała się dopiero po wykonaniu swojej roboty, odrzucając przy tym włosy do tyłu, podczas gdy gratulowano sobie wzajemnie dobrej pracy. Kiedy nadeszła pora wadery, kilkoro basiorów wydawała się lekko speszona.
- To jak Soria? Co powiesz na świętowanie? - Zapytał się jeden z nich. Uśmiechnęła się lekko flirtująco.
- To naprawdę kusząca propozycja. Niestety, mam trochę do załatwienia. Wybaczcie mili panowie - rzekła odwracając się i odchodząc spoglądając przy tym na mijanego Gabrysia z uśmieszkiem. Po kilku minutach, będąc już z dala od tamtego ugrupowania, przystanęła. - Dlaczego podążasz za mną?
Spytała się odwracając głowę ku wylotowi, gdzie akurat stanął zaskoczony wilk.
Gabryś?
---
335 PD
~Mimma
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz