Zazwyczaj Saoi włóczy się po ludzkim mieście, ale dziś postanowiła przejść się, po granicy pustyni z lasem. Idąc za zielonymi jeszcze krzaczkami, zauważyła lisa w stawie, widząc, że zmierza w jej kierunku ruszyła pędem przed siebie, a on za nią, by go zgubić wskoczyła na gałęzie drzewa. Widząc, że pustynny lis nie daje za wygraną, wskoczyła na drzewo i po chwili spowrotem na lisa.
- Śledzisz mnie!? -warknęła do lisa.
- Nie, nie śledzę - odparł lis, a ja tylko fukała.
- Wiec po co za mną lazłeś?
- Byłem ciekawy, kim była istota w mojej okolicy.
- Niech ci będzie - Zeszłam z niego ostrożnie, a on wstał na równe łapy.
- Wybacz, nie za bardzo przepadam z innymi lisami.
- Czemu?
- Powiedzmy, że nasze zasady są głupie, a w ogóle to dość skomplikowane – odparła lisiczka, kierując swoje kroki ku granicy.
- Gdzie idziesz? - zapytał zaciekawiony mały lis.
- Na mój ulubiony teren.
- Czyli?
- Do miasta ludzi, nawet nie wiesz jak tam jest ciekawie - odparła nie zdając sobie sprawy, że ów pustynny osobnik bywa w mieście.
- Bywam w mieście, ale nie zapuszczam się zbytnio.
- To chodź ze mną - powiedziała, a następnie przekroczyła granicę, idą podświadomie machała ogonkiem na każdą możliwą stronę. Tuż po wejściu na niewielkie wzgórze, ujrzeli nekropolie ludzi. Zbiegli pośpiesznie na dół i wtargnęli do miasta, huk i zapach ludzi, to było to co Sou lubiła najbardziej. Przeszli z dwie przecznicę skręcili w ciemniejszą uliczkę, tam z jednego budynku wystawała rura, Saoi weszła do środka. - Tędy! - zawołała lisa widząc że się wacha, lecz po chwili wszedł. Zielono oka zauważyła, że jej towarzysz ma mały problem wchodzeniu po rurach, więc kazała mu się złapać jego ogona. Ten, po chwili zawahania, to zrobił, gdy wyszli na zewnątrz, ich oczą ukazał się piękny widok miasta z góry i okolicznych terenów.
- Witaj w moim królestwie! - w pewnym sensie, lis zażartował sobie.
Kudiusz?
---
179 PD
~Mimma
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz