Godzina dwudziesta druga. Kolejna krwawa noc. Kopnąłem jakiś kamień, który przetoczył się na drugą stronę ulicy. Było ciemno (co za zaskoczenie), a już wtedy otwierały się pierwsze bary. Zasiadłem więc w takowym i poprosiłem wodę. W sumie to i tak jej nie dostałem. Barman miał chyba jakiś zły dzień. Wyszedłem więc i zasiadłem na jakiejś ławce. Zaczęło kropić, a później już lać. Miałem minę w stylu "kurwa mać". Nagle jakaś osoba, których było mało, wywaliła się tuż przed moimi nogami. Chyba nie żyła. Szturchnąłem ją, próbując przywrócić ową kobietę (?) do życia. W sumie to nie odpowiadała. Podniosłem ją i położyłem na mokrej ławce. Okazało się, że w kałuży leżał kamień. Tak, ten co go kopnąłem. Przecięła się w łeb. Super. Poszedłem do lekarza z dziewczyną. W sumie to nawet fajny dzień. W końcu dziewczyna po drodze się obudziła. Tylko, że ona sama chyba nie wiedziała, że się obudziła. Nie uwierzyłem, że o tej godzinie, a była dwudziesta trzecia, ktoś będzie siedział w przychodni. Chyba trzyosobowa kolejka przede mną. Wtedy dziewczyna naprawdę się obudziła. I o tym wiedziała!
- Ależ mnie łeb boli... A tak w ogóle kim jesteś i gdzie jesteśmy? - zapytała się.
- Eeeeeeeeeeeee... Gdzieś na północy wioski, a dokładnie u jakiegoś medyka, bo sobie łeb rozcięłaś - odpowiedziałem.
Venus?
----
104 PD
Owca
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz