Dziewczyna stała cały czas w drzwiach i chyba nie miała zamiaru wychodzić. Spojrzałem się w jej stronę i zrobiłem minę typu "o co kurwa chodzi?". Podszedłem bliżej w celu pokazania, gdzie jest wyjście.
- Eee... Potrzebujesz coś jeszcze? - zapytałem, przewracając oczami.
Dziewczyna nie odpowiedziała, spojrzała na mnie i zamrugała parę razy. Na dworze było już ciemno, co nie było wielkim odkryciem o takiej porze roku. Dziewczyna znów zamrugała i wycofała się z drzwi. Wtedy zrozumiałem, że po prostu boi się ciemności...
- Dobra, już rozumiem. - Zaśmiałem się. - Boisz się po prostu ciemności? Odprowadzę cię, bo spokoju w domu nie będę miał.
- Nie musisz - odpowiedziała.
- Uwierz, muszę... - oznajmiłem.
Wyszedłem ja, a potem czarnowłosa, która nadal nie miała zamiaru wychodzić. W końcu i tak wyszła, bo nie miała innego wyjścia. Po drodze zastanawiałem się, dlaczego dziewczyna myślała, że przejąłem się jakąś żabą. To była tylko mała żaba, takich są setki. Droga trwała całe pół godziny... w jedną stronę. Gdy wracałem, widziałem jakichś dziwnych typów nad truchłem Rzaba. Popatrzyłem na tych ludzi, a oni wzięli to ciało i uciekli. Super dzień... Naprawdę... Ci ludzie weszli na jakiś płot, ogarnęli teren i poszli sobie. Postanowiłem pójść za nimi, co nie było głupim pomysłem. Okazało się, że urządzają... Walki zwierząt! Okazało się też, że Rzab był żywy!
Carisa?
----
105 PD
Owca
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz