— Dlaczego za mną idziesz? — zapytałam, starając zachować spokojny ton, który stopniowo ustępował poddenerwowaniu.
Skrzywił się, najwidoczniej zastanawiając nad odpowiedzią. Teraz mogła przyjrzeć mu się bliżej. Niewielki dzieciak. Jego sierść, na ogół czarna, w niektórych miejscach mieszała się z ciemną, niemalże bordową czerwienią. Bursztynowe oczy wpatrywały się we mnie, mówiąc niemal same za siebie. Zauważyła, że sama jego aparycja i zachowanie wskazywały na niektóre jego cechy charakteru, zgadywała, że należy do szczeniąt, które wykształciły w sobie własne zdanie na temat każdego możliwego tematu. Lisek wiercił się, starając ułożyć sensowną odpowiedź, a przynajmniej tak wydawało się rudej wojowniczce. Westchnęła, po czym zostawiając małego, odeszła kilka metrów.
Brawo, czarny, to była podpucha.
— Ja... eee... jestem głodny. — Ponownie odwrócił wzrok.
Eilay, nie bacząc na odpowiedź nieznajomego, wyczuwszy woń zająca, rzuciła się w pogoń za przyszłą zdobyczą. Wykorzystując nabyte umiejętności, zwierzę leżało pod jej łapami już kilka chwil później. Ku zdziwieniu bohaterki, niejakie czarne dziecko wpatrywało się we nią, kiedy wyłoniła się wraz z polnym skoczkiem zza krzaków. Z pewnością myśli, że to dla niego... niedoczekanie — pomyślała, rzucając przed niego ciało. Jedyne, czego brakowało mi do szczęścia był dzieciak, który przyczepił się do mnie, niczym pieprzony rzep.
— Ja też jestem głodna — odpowiedziała sucho. — Naprawdę, nie masz prawa podążać za mną krok w krok, usprawiedliwiając swoje zachowanie głodem. Niejeden lis na świecie zmaga się z głodówką, a ty niemalże oczekujesz, że podrzucę ci gotowy posiłek tuż przed pysk, bo sam jesteś zbyt nieporadny, aby zadbać o swój obiad? Masz czelność, dzieciaku?
Hae?
Przepraszam, że tak słabo, ale przysięgam — ostatnio nie potrafię napisać czegoś dobrego, kiedy rozwiniemy wątek, postaram się o kilkukrotnie dłuższe.
- - -
+190 PD
Pani Płot
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz