piątek, 17 sierpnia 2018

Od Eilay do Haego "Rozwój" cz.2

        Malec nie odpuszczał, doganiając Eilay na każdym kroku. Lisica żywiła złudną nadzieją, iż nieznajome dziecko odejdzie, kiedy spostrzeże, że samica nie zwraca na niego nawet najmniejszej uwagi. Stawiała łapę za łapą, gdy przechodziła przez niedużą kładkę. Przy jej końcu zatrzymała się, uniemożliwiając dzieciakowi kontynuowanie trasy. Kątem oka spojrzała na niego, nie widząc, że ten odnalazł inną drogę, która prowadzi na drugi kraniec szczeliny.
        — Dlaczego za mną idziesz? — zapytałam, starając zachować spokojny ton, który stopniowo ustępował poddenerwowaniu.
        Skrzywił się, najwidoczniej zastanawiając nad odpowiedzią. Teraz mogła przyjrzeć mu się bliżej. Niewielki dzieciak. Jego sierść, na ogół czarna, w niektórych miejscach mieszała się z ciemną, niemalże bordową czerwienią. Bursztynowe oczy wpatrywały się we mnie, mówiąc niemal same za siebie. Zauważyła, że sama jego aparycja i zachowanie wskazywały na niektóre jego cechy charakteru, zgadywała, że należy do szczeniąt, które wykształciły w sobie własne zdanie na temat każdego możliwego tematu. Lisek wiercił się, starając ułożyć sensowną odpowiedź, a przynajmniej tak wydawało się rudej wojowniczce. Westchnęła, po czym zostawiając małego, odeszła kilka metrów.
        Brawo, czarny, to była podpucha.
        — Ja... eee... jestem głodny. — Ponownie odwrócił wzrok.
        Eilay, nie bacząc na odpowiedź nieznajomego, wyczuwszy woń zająca, rzuciła się w pogoń za przyszłą zdobyczą. Wykorzystując nabyte umiejętności, zwierzę leżało pod jej łapami już kilka chwil później. Ku zdziwieniu bohaterki, niejakie czarne dziecko wpatrywało się we nią, kiedy wyłoniła się wraz z polnym skoczkiem zza krzaków. Z pewnością myśli, że to dla niego... niedoczekanie — pomyślała, rzucając przed niego ciało. Jedyne, czego brakowało mi do szczęścia był dzieciak, który przyczepił się do mnie, niczym pieprzony rzep.
        — Ja też jestem głodna — odpowiedziała sucho. — Naprawdę, nie masz prawa podążać za mną krok w krok, usprawiedliwiając swoje zachowanie głodem. Niejeden lis na świecie zmaga się z głodówką, a ty niemalże oczekujesz, że podrzucę ci gotowy posiłek tuż przed pysk, bo sam jesteś zbyt nieporadny, aby zadbać o swój obiad? Masz czelność, dzieciaku?

Hae?
Przepraszam, że tak słabo, ale przysięgam — ostatnio nie potrafię napisać czegoś dobrego, kiedy rozwiniemy wątek, postaram się o kilkukrotnie dłuższe.

- - -
+190 PD
Pani Płot

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz