- Porozmawiać? - Usłyszał zza pleców. - Masz na myśli niezobowiązującą pogawędkę o pogodzie czy przesłuchanie? - Postanowił nie odpowiadać, po chwili usłyszał westchnienie, oraz…
- Dziękuję za pomoc. - Wymamrotał, część napięcia też go raczej opuściła, więc będzie można lekko porozmawiać.
Odwrócił się twarzą do niego z lekkim uśmiechem i wskazał na miejsce przy ognisku, co zdezorientowało nowego znajomego.
Czemu zrobił taką zaskoczoną minę? Pomijając już nawet dobre wychowanie, pacjent nie powinien się przemęczać, czy stać w zimnie.
Mimo dziwnego zaskoczenia, nieznajomy usiadł przy ogniu, a następnie rozgrzał zmarznięte dłonie. Zginał każdy palec, jakby się upewniał, że wszystko działa, jak należy.
W końcu zadał pytanie.
- Czego chcesz w zamian? I co muszę zrobić, by liczyć na twoją dyskrecję? - Popatrzył na niego zaskoczony, przechylając głowę w bok.
Czego chciał w zamian? I dyskrecja? On naprawdę przyjmuje w życiu za dużo stresu.
Chłopak od razu chciał rozwiać jego wątpliwości, ale widząc jego poważny wyraz twarzy, coś przyszło mu do głowy. Zrobił poważną minę oraz podparł brodę na dłoni, wyglądało to, jakby był naprawdę zamyślony. Po jakiś trzech minutach powoli otworzył oczy i z powagą spojrzał na nieznajomego.
- Chcę… - Zrobił dramatyczną pauzę, a jego słuchacz, uważał, by nie przegapić żadnego słowa. - Słonia na łańcuchu! - wypalił nagle chłopak.
Jego słuchacz zrobił minę, która wskazywała na mieszankę szoku, zdziwienia i pytanie w stylu “coooo?”. Żartowniś próbował się powstrzymać, ale niewiele to pomogło.
- Hahaha, przepraszam - Zachichotał. - Ale miałeś tak poważną minę, że nie mogłem się powstrzymać, haha! - Odwrócił głowę od nieznajomego, chcąc powstrzymać falę śmiechu. Mina, jaką zrobił jego pacjent, była bezcenna, tak bardzo różna od tej poważnej, ciężkiej twarzy, jaką miał przed sekundą, że chłopak nie mógł się powstrzymać.
Po krótkiej chwili obcy wybudził się z szoku i chciał coś powiedzieć, ale chłopak, machnął lekko ręką.
- Wiem, że to dla ciebie ważne, ale nie ma pośpiechu, najpierw coś zjedzmy dobrze? - zapytał z lekkim uśmiechem, a następnie sięgnął po garnek, który był nad ogniskiem. Po założeniu rękawic i zdjęciu garnka znad żywego ognia wstał i przyniósł miski, oraz sztućce, dla siebie i nowego znajomego.
Nałożył porcję dla siebie, a następnie podał jedną kompanowi.
- Choć robiłem, co mogłem, by smakowało znośnie, niektóre zioła lecznicze mają jednak za mocny smak, więc będziesz to musiał jakoś znieść, na pocieszenie powiem, że pomoże ci to wyzdrowieć, więc zjedz wszystko - powiedział, przekazując posiłek.
Zupa z warzywami, ziołami i mięsem, była dobrze działającym posiłkiem na rozgrzanie ciała, twarz obcego odzyskała trochę kolorów.
- Cieszę się, że ci się poprawia, miałeś dość poważne rany, więc martwiłem się trochę, ale patrząc na ciebie, widzę, że niepotrzebnie. - Powiedział, podając następną porcję zupy. Kiedy obcy chciał coś powiedzieć, chłopak ponownie mu przerwał.
- Po posiłku, jedz i zrelaksuj się, no, chyba że moje uciszanie da ci się we znaki. - mówił cały czas z lekkim uśmiechem, na co nieznajomy nie wiedział zbytnio, jak zareagować. Uznał chyba, że nie będzie się sprzeczał, bo zaczął w szybkim tempie pochłaniać zupę.
Posiłek w końcu dobiegł końca, a chłopak odłożył miski i sztućce w jedno miejsce, by móc je później wymyć, spojrzał na towarzysza, który obstawiał w duchy, czy znowu go uciszy, czy nie.
- Zadałeś mi wcześniej dość ważne pytania, więc pozwól, że odpowiem. - Nieznajomy spoważniał trochę. - Niczego nie chcę w zamian oraz nie wiem, o jakiej dyskrecji mówisz, spotkanie w dziczy podróżnika, który został zaatakowany przez zwierzęta, nie jest niczym dziwnym prawda? - zapytał chłopak ze swoim zwyczajowym lekkim uśmiechem.
Stephan?
----
331 PD
Owca
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz