Krzaki. To jedyne o czym Finn myślał w tym momencie, chociaż nie powinno tak być. Teraz powinien bać się Silvera i tego, jaką karę mu wymyśli. Może zakaz opuszczania obozu Łowców? Albo zakaz spotykania się z krzakami? To straszne, Finn nikomu tego nie życzył, nawet największemu wrogowi. Przecież wiadomo, że żaden wilk nie przeżyłby bez krzaków, a nawet te dziwne wilki z klanu, które śmieją się z rozmów z krzakami. Co za niewydarzone... krzaki!
Finn otworzył oczy i ujrzał króla wilków, Silvera, wraz z znajomą wilką, którą była Isabelle. Przywódca nie wyglądał na zadowolonego, a Isabelle była spokojna i opanowana, jak zwykle. Czarny wilk lekko się uśmiechnął i zaczął się rozglądać. Po chwili spojrzał na swoją nogę, co z nią było nie tak? Nie bolała go on ma jakieś magiczne moce, mówię wam. Postanowił wstać, bo było już ciemno, a Silver na pewno miał ważniejsze rzeczy do roboty. Powoli się podnosił, ale szybko upadł. Próbował jeszcze kilka razy, modlił się do krzaków i chciał użyć ich mocy, ale się nie udało.
- Krzaki, pomóżcie! - zawołał, a pozostałe dwa wilki popatrzyły na siebie, a później na czarnego basiora, krzyczącego do krzaków. - Nie zostawiajcie mnie!
- Finn, może potrzebujesz pomocy? - zapytała Isabelle. Wyglądała na zmartwioną, nie to co Silver, który jedyne czego pragnął w tym momencie, to wrócić do obozu. Finniusz spojrzał na waderę, był zmęczony tym wszystkim i miał kryzys wiary w moc krzaków. On zawsze z nimi był, a te niewydarzone rośliny nigdy nie pomogły mu w najważniejszych chwilach.
- Tak, teraz wilki będą moimi przyjaciółmi, skoro krzaki nie chcą nawet pomóc - mruknął i spojrzał na krzaki, które niczym się nie przejęły. Wilka pomogła Finnowi wstać, ale za każdym razem, gdy próbował iść sam, upadał i znowu miał spotkanie z trawą. Silver westchnął i podszedł do członków klanu Łowców. Isabelle spojrzała na łapę Finna i mruknęła coś pod nosem. - Zabierzmy go do obozu - dodała po chwili.
Przywódca kiwnął głową i pomógł czarnemu wojownikowi, który chciał teraz tylko zasnąć i miał nadzieję, że to tylko zły sen, a z jego łapą wszystko dobrze. Czarny wilk był leniwy, ale nie wyobrażał sobie leżenia w jaskini cały dzień, on potrzebuje przygód, a w swoim legowisku na pewno ich nie znajdzie.
***
Po długiej, a przynajmniej tak wydawało się Finnowi, podróży do obozu, wilki były na miejscu. Było późno, więc musieli zrobić to cicho, by nie obudzić reszty, która już spokojnie spała. Isabelle spojrzała na zmęczonego, czarnego basiora i powiedziała mu, by nic nie mówił. Chyba każdy domyśla się jak było. Finn zaczął zadawać dużo pytań, tak samo jak w drodze do obozu. Na początku dostawał odpowiedzi na te męczące pytania i przemyślenia, ale później mówił do siebie, a Silver i Isabelle byli nieobecni.
- Chodź, Finn - szepnęła medyczka i zaczęła kierować się w stronę swojego stanowiska. Finn szybko zostawił Silvera samego, wyglądało na to, że zapomniał o swojej łapie, która nie była w najlepszym stanie. Wilk znów upadł na ziemię, a przy tym wydał głośny, dziwny dźwięk, który obudził niektórych członków klanu. Jak można się domyślić, nie byli zadowoleni.
Dojść do wadery pomógł mu Silver, a później tanecznym krokiem pobiegł do swojej jaskini i zasnął. Czarny basior był zmartwiony, chciał żeby z jego nogą wszystko było w porządku. Isabelle przyglądała mu się, a on ciągle coś mówił, ale nie o krzakach, co było dziwne.
- Finn, a może ty się uderzyłeś w głowę? Pamiętasz coś takiego? - zapytała wilka.
Silver?
---
297 PD
~Mimma
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz