To już było pogięte i nienormalne. Wpadliśmy do rzeki, porwani z prądem wody, wylądowaliśmy na jakimś odludziu. Mój towarzysz ciągle wodził wzrokiem, po ciemnych kształtach, siedzących na gałęziach drzew liściastych.
- No pięknie- mruknąłem pod nosem, futro jeszcze obciekało wodą, ale przynajmniej wylądowaliśmy na lądzie objętym księżycowym blaskiem.
- Światło, tam jest!- zawołał Gabriel. Muszę przyznać, że nagłe przemówienie Gabriela mną wstrząsnęło, aż serce podlazło mi do gardła. Odwracam się i widzę Gabriela wpatrującego się w mały blask światła w oddali.
- Ja bym nie ufał temu zjawiskowi- skomentowałem to, gdy podszedłem bliżej do basiora. Gdy byłem przy nim i gdy porównałem jego muskulaturę z moją, stwierdziłem, że muszę częściej trenować.
- A skąd wiesz, czy to światło to blask do naszego zbawienia?
- A poza tym, to światło jest po drugiej stronie rzeki- stwierdziłem i spojrzałem na płynącą monotonnie wodę, szumiącą cicho.
Gabriel przekrzywił kąciki ust i natychmiast zrezygnował z pomysłu... chyba że, hej!! Mam pomysł! Iluzja!
- Ok, Gabi, odsuń się- powiedziałem i w umyślę próbowałem sobie wyobrazić jakiś most, nadać mu kształt i z czego go zbudować. Zamknąłem oczy, aby się bardziej skoncentrować... w umyśle kreśliłem rozmiar i długości mostu. Otwieram oczy i widzę most, zbudowany z resztek gałęzi, roślinności i innych rzeczy, które płynęły z prądem rzeki. Pomacałem łapą, czy, aby iluzja jest stabilna...
- No i jak?- zapytał Gabriel.
- Można iść- oceniłem bezpieczeństwo mostu i poszedłem pierwszy. Gdy byłem w połowie drogi, mój towarzysz poszedł za mną, ale wciąż niepewny i przestraszony, że wpadnie do wody. Jednak nic z tego! Most jest dość wytrzymały, aby uciągnąć dwie osoby.
- Brawo- pochwaliłem siebie, bo jak widząc, nikt nie padł, aby mi to powiedzieć.
- To co? Idziemy?
Gabriel? Nic się nie stało
---
137 PD
~Mimma
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz