Gabryś wylądował na rogatej samicy, gdy ta się odezwała. Zszedł z niej błyskawicznie. Ruchem długiego białego ogona zdmuchnął oraz strzepał brudny z futra. Poruszył nieco w powietrzu ogonem, aby poleciał w ich kierunku delikatny wiatr.
- Gdy ruszył jakiś kilometr stąd, znajdziesz tam wiele zwierząt tuż obok wody. Łatwo je złapiesz. - mruknął Gabryś i ruszył w drugą stronę, niż pokazywał.
- Stój! - usłyszał, warkniecie. Spojrzał za siebie, nieco wystraszony. Przełknął i zawrócił, aby podejść do niej. - Idziesz ze mną. - dodała tak samo zła, jak wcześniej. Obserwował jej poczynania, jednak wydawała się nieco poirytowana zupełnie czymś innym.
Klapnął sobie niedaleko, chciał zaobserwować jak dziewczę sobie radzi ze zwierzyna. Skradanie i łapanie. Ruchem ogona Gabryś złapał jelenia. Wiatr pomaga. Dziewczyna dalej się starała, a Gabryś się podniósł i zabił jelenia. Nie chciał się, w tym babrać. Gdyż jego wewnętrzny demon wszystko by zniszczył. Samica nieco podbita wróciła.
- Masz, bierz. - zwrócił się do niej. Machnął ogonem ponownie, aby ruszyć nieco wiatrem. Teatralnie się uśmiechnął, po czym ruszył do najbliższego źródełka. Mógłby, choć na chwilę poczuć chłodny powiew i piękne gorące słońce. Nie był, jakiś taki zły. Wiatr, który napędzał go oraz słońce, które grało, dawało, tyle ile chciał.
W końcu doszedł tam, gdzie chciał. Wskoczył do wody i, machnął ogonem, by woda zaczęła po nim spływać. Znalazł miejsce, gdzie mógłby sobie na nowo klapnąć i bawić się ogonem w wodzie. Gabryś przymknął oczy, aby napawać się spokojem, cisza, słońcem, które starało się przebić przez korony drzew oraz czekał, aż nowo poznana rogata samica powróci.
Cytherea?
!---
154 PD
~Mimma
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz