Spróbowałam się skoncentrować, aby nieco użyć magi leczniczej. Nie chciałam, zawalać miejsca w lecznicy i to u Robin na dodatek. Jako tako nic do niej nie mam. Jednak niezbyt za sobą przepadamy. Super ze mnie medyk, po kija pcham się tam, gdzie nie powinnam, przecież nie nadaje się na wojownika. Ja i walka? No błagam. Prosicie się o błazenadę. Tak to jest najlepsze słowo, a może określenie mnie.
Ależ naturalnie dobrze walczę, ale stanowczo lepiej wychodzi mi bycie medykiem. Nawet z małej rośliny, krwi zwierząt oraz nasion mogę zrobić maść, która utrzyma ranę w nienaruszonym stanie, a dodatkowo da nie małe, wzmocnienie. Gdy się tak zastanowić to tylko moja siostra była zdolna wojowniczka. Można nawet rzec, że mnie szkoliła. Choć chciałam, pójść w jej ślady to, wyszło inaczej. Pomyśleć, że z całej rodziny zostałam tylko ja jedna. Spłonęli na moich ślepiach. To jakoś nie boli, gdy o tym się wspomina. Wręcz przeciwnie czuje się niesamowite ciepło. Tak wielkie, jakby oni cały czas przy mnie byli poprzez płomienie. Nie raz, chciałam wskoczyć w płomienie. Tak dokładnie próbowałam wiele razy, ale te za nic mnie nie zraniły. Jedynie czułam otulające ciepło. Takie nieziemskie ciepło. Także, za każdym razem, gdy próbowałam, sobie coś zrobić, wychodziło zupełnie tak, jakby płomienie (czyt. moja rodzina) mnie ratowała.
Przez to stałam się odludkiem, jedynie obserwowałam inne zwierzęta, jak się jakieś zgubiło, pomagałam odnaleźć tej istotce drogę powrotną. To nieco niepoprawne. Lis, który pomaga innym żyjątkom, a następnie inni na nie polują. Raz wtrąciłam się w polowanie wilków, co dla mnie niezwykle odważne. Użyłam płomieni, aby ich wkurzyć. Chciałam tym samym zwrócić ich uwagę na siebie, żeby żyjątka, które zresztą uratowałam, mogły się ukryć. Przecież następnym razem mogą zostać zabite, co jest przykre. No cóż, ale taka kolej rzeczy, silni polują na słabe osobniki. Co jest moim zdaniem niezwykle przykre.
Westchnęłam jedynie.
Ponownie zaczęłam wspominać.
Hmm, mówiłam o wilkach i zabraniu im ich zdobyczy. Cóż, no nie byli sami. Zza drzew wyłonił się chyba nawet ich przywódca, ten jednak nie atakował. Jedynie obserwował wszystko. Dwa wilki zaczęły atakować, na co rzuciłam w nich kulami ognia. Tak, aby tylko ich wystraszyć i nic poza tym. Próbowałam się wycofywać na nasze tereny, ale wtedy nawet przywódca zaczął atakować. Skoczyłam to tu, to tam. Było jeszcze tyle do zrobienia. Patrzyłam czy zwierzęta się pochowały, a gdy to zrobiły ponownie, strzeliła kulami ognia tuż przed nimi. Pojawiła się para, która po chwili opadła. Wilki, nieco się zakręciły i zamiast na mnie rzuciły się na przywódcę. Właśnie wtedy włączyła mi się czerwona lampka. Sygnalizowała, iż ktoś jest w niebezpieczeństwie. Siostra zawsze mówiła, że powinno się chronić innych. Alfa, najwidoczniej był nieco rozproszony. Samica skocznie skoczyła, a tuż po chwilę oba wilki padły żywe, ale nie przytomne.
- Nie zabijaj, ich. Przeszkodziłam im w polowaniu, wybacz mi. - dokładnie takie słowa padły. Jak na lisa, to jestem dość dziwaczna. Nawet nieco się ukłoniłam. To było naprawdę głupie, ciekawe co sobie pomyślał. Zapewne "czy to na pewno jest lis?". Zaśmiałam się w duchu.
Co było dalej, a już wiem. Stanęłam w płomieniach i zniknęłam. To było dziwne, nawet nie wiedziałam, że tak potrafię. Coś niesamowitego. Może znowu będę mogła tak zrobić. Przygoda życia, tylko potem musiałam sobie znaleźć miejsce i odpocząć. Leń ze mnie. Walki to wysiłek, to sporo jak dla mnie. Zbyt delikatna jestem, no ale przecież nie aż tak. Potrafię się obronić i stać się ognistym złem.
Kolejny śmiech. Jak się o tym pomyśli, wydaje się to tak bardzo zabawne i niebywale.
Nagły krzyk, który usłyszałam. Przez niego się od razu zerwałam na równe lapy. Spojrzałam, kto się tak darł. Była to Ake, uniosłam pyszczek i na nią spojrzałam.
- Mówiłam do ciebie.. - oburzyła się i napuszyła. Zaśmiałam się, aby następnie się odezwać. - Sorki, musiałam się skoncentrować, regeneracja trochę trwa. Poza tym pogrążyłam się we wspomnieniach. - mruknęła. Po czym traciła ja pyszczkiem i ruszyła do wyjścia z lecznicy, potrzebowała się przebić. Musiała, zobaczyć co jeszcze ją boli.
Powoli zaczęłam truchtać, a tuż obok mnie pojawiła się Ake. Zatrzymałyśmy się, gdy na granicy wilczej, jak i naszej, był martwy lis i wilk. Zjawił się przywódca wilków. Przez co nieco się wycofałam. Poczułam trochę znajomy zapach. Podobny co wtedy w jaskini. Zmarszczyłam nos i szepnęłam do samicy.
- Pamiętasz, jaskinie. Ten zapach tych ofiar jest taki sam jak w jaskini. Chyba mamy jakiegoś dzikusa. Zabija, dla zabawy. - mruknęłam. Wtedy alfa zwrócił na mnie uwagę. Tuż za nim zobaczyłam coś, wyczulam ponownie ten zapach. Wyciszyłam się, aby wokoło nas utworzyć Wysoka ścianę ognia. Obeszłam tuż przy ogniu, zaledwie dotykałam go ogonem. Próbowałam, wyczuć zapach dzikusa, ale zniknął. Wtedy ogień także.
- Dziki. - mruknęłam. Nie wiem, czemu, ale się napuszyłam. Mój ogon jarzył się tak samo, jak futro, obchodzą tę dwójkę, zjawiły się inne wilki, jak i lisy. Próbowałam wyczuć inne zapachy. Nie było, innych. Tylko ten jeden. Ponownie zmarszczyłam nos.
Powoli podeszłam do ciał, aby je spalić. Zagrodziłam innym drogę ogniem.
- Zatruci są, nie zbliżajcie się, bo także padniecie. - warknęłam. To nie było zbyt rozsądne jak na mnie. Gdy ich ciała zostały spopielone. Proch został rozniesiony przez wiatr.
- Dziki, chce wszcząć wojnę. Pozwólcie mi i Ake, się nim zająć. - powiedziałam. Zwróciłam się do Alfy, jak i lisów. Słyszałam, szepty, ale w ostateczności. Dali nam tymczasowe pozwolenie. Jednakże dzikim oba klany, będą mogły się zająć. Co było w sumie w pełni zrozumiałe. Oba klany ucierpiały i straciły towarzyszów.
Spojrzałam na Ake, po czym Alfa wilków nakazał dwóm innym wilkom iść z nami.
***
Po biegu, musiałam stanąć, gdyż poczułam bol. Musiałam się zregenerować. Ake poszła wraz z jednym wilkiem na zwiady, a ja zostałam z drugim. Musiałam się na nim oprzeć, gdyż był nieco wygodniejszy niż jakąś tam ziemia.
- To pewnie, dla was jest dziwne. Musieć współpracować z lisami. - powiedziałam. - Kiedyś na waszym terenie zginął mój brat. Stare lata, ale jakoś nigdy się was nie bałam. - dodałam. Nie wiem, czemu czułam się w samca towarzystwie nieco swobodniej i bezpieczniej. Potrwa to nieco, zamian się wyleczę.
- Ciekawe co z Ake, jak sobie ona radzi. - pomyślałam.
Ake?
---
607 PD = 3 poziom
~Mimma
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz