środa, 29 sierpnia 2018

Od Zero Two "Rozterki Zero Two i może małe opowieści z jej snów" cz. 3

  Zero Two słodko spała. Gdy dosłownie znikąd dziewczyna spadła z hamaku z nie małym zaskoczeniem. Słyszała dudnienie. Nie, nie, to były raczej bębny. Jej twarz mówiła więcej niż tysiąc słów. Było zmieszanie, zdumienie, zaskoczenie, zaciekawienie i wkurw. Znudzić ją to, co już szykuje, wpierdol i to gruby. Wstała, po czym otrzepała z siebie niewidzialne pyłki brudu. Miała zamiar zignorować przeszkodę i ponownie się położyć, jednak tym razem bębny dochodziły z jej łazienki. Rzuciła koc na hamak i ruszyła, sprawdzić co się do cholery najlepszego tutaj wyprawia. Gdy różowo włosa ruszyła do łazienki, nadal słyszała bębny. Jakby na nich stała. Zrzuciła z siebie ubrania, aby następnie wejść i wziąć prysznic. Potrzebowałam tego bardzo akurat teraz. Choć tak naprawdę, z chęcią by się ponownie rzuciła na wygodne miejsce snu i zanurzyła w krainie snu.
Woda leciała po jej ciała, ale po zetknięciu z jej ciała, poczuła jakby była bębnem. Może jeszcze śni? Może to tylko jej wyobraźnia? Może jednak ktoś jej coś dosypał. Przecież kto? Była sama i jest. No to, co się tu dzieje. Była już tym znużona oraz coraz bardziej zaciekawiona. Jej ciekawość wzrastała, z każdym przechodzącym przez jej ciało dudnieniem bębna. To było coś naprawdę dziwne, ale też niesamowite. Mogła poczuć coś innego. Przestać myśleć i po prostu ruszyć i zacząć działać.
Po wyjściu i wytarciu się mogła iść po świeże ubrania. Choć jej kroki odbijały to inny dźwięk. Czyżby to jednak była prawda? Co się dzieje?
  Miała wiele pytań, jednak pozostaną bez odpowiedzi. Kto jej na nie odpowie? Chyba że sama znajdzie odpowiedź na nie. Inaczej to raczej się nie stanie. Ubrana wyszła z domu i zaczęła kierować się tam, gdzie słyszała coraz głośniejsze bębny. Grały doniosłej, to nawet nie było jakoś przeszkadzające. Bardziej przyjemne dla ciała, duszy, ucha i całej reszty. Czuła, iż żyła, pragnęła to poczuć jeszcze głębiej. Wewnątrz ciała, w każdym zakamarku. W kościach, mięśniach, żyłach albo i jeszcze bardziej. Cała, cząstka siebie. Nawet, aby jej krew, każda kropla to czuła.
  To był jak narkotyk, lepsze od sexu, od innych, lepsze od śmierci czy życia. To miało w sobie coś takiego nie do opisania. Unosiło ja to, dodawało skrzydeł. Unosiło ponad chmury, ponad przestrzeń. Ponadto, czego nie mogła, dostrzec gołym okiem. Dotknąć swoimi paluszkami. Posmakować tego wyjątkowego smaku. Poczuć tych niewidywanych zjawisk. Zaciągnąć się zapachem i nie udusić.
Teraz to dosłownie Zero Two czuła już odlatuje. Jednak mimo to w pozytywnym znaczeniu. Podobało jej się to tak bardzo. Pociągało, a nawet pragnęła jeszcze i jeszcze.
  Zero Two zaczęła niekontrolowanie, mruczeć oraz jęczeć. Nawet nie tylko, to... Było tego stanowczo więcej. Przenikało ja to i otulało, jakby wolało. Chciało, aby przyszła poczuła i odleciała. Tak daleko hen daleko. Czuła tak wiele i to naraz. Jednak to wciąż mało, ona chce głębiej się zanurzyć, chce, aby zabrakło jej tchu. Chciała czuć więcej i mniej. Czuć chłód i ciepło. Tyle tak wiele.
  Zapomniała, iż świat istnieje, że oddycha, że cokolwiek się liczy. Słyszała coraz głośniejsze bębny. Jakby układały się w jakąś dziwną wiadomość. Nie czuła nic, było wolna. Jej ciało, a bardziej skorupa żyła własnym życiem, a dusza swoim. Dotknęła ją, złączyła, swoje dłonie z nią przyłożyły rogi do jej. Uśmiechnęły się w tym samym czasie. Po czym ich wargi się połączyły. Dłoń wsunęła się we włosy tej drugiej. Jakby były swoim odbiciem. Gdy ponownie na nią spojrzała. Obie leżały na podłodze w jakimś dziwnym pokoju na miękkiej fioletowej poduszce, która z wyglądu przypominała dywan.

  Zero Two leżała jakby we śnie. Miała na sobie białą sukienkę. Na nogach miała białe wstążki. Tym samym jej ograniczająca opaska ponownie zniknęła. Widać, że lubi znikać. Przy dłoni znajdował się złoty motyl. Jakby to on wszystko stworzył. Tę iluzję? Wspomnienie? Może to było zupełnie coś innego. Któż to wie.
Uśmiechała się, jakby miała jakiś niezwykle przyjemny sen. Wyglądała tak cudownie. Słodka, niewinna i wolna. Po drugiej stronie był diabeł. Czerwona skóra dłuższe rogi. Miała jednak ten sam kolor włosów co Zero Two. Jej ubranie było inne. Takie ciemne jakby miała na sobie jakąś zużytą szmatę. Czyżby była tylko obiektem badań i kpin? Przytulała do siebie książkę, wydawała się tak znajoma, jakby to była jedna pamiątka i jej największy skarb zarazem. Druga dłoń miała tuż przy motylu. Także śniła, ale nie widać było uśmiechu. Wyglądała tak niewinnie, beztrosko, ale było też widać cierpienie, przez jakie musiała się przejść. Jakby dusiła je w sobie tak głęboko od środka, jakby ja to niszczyło.
  Paliła się jedna świeczka, jakby płomień mówił, kiedy się przebudza. Czyżby to było wspomnienie? Może to jest młoda Zero Two i starsza. Możliwe, nawet bardzo możliwe.
Walały się też cukierki, które tak lubiła i wciąż lubi. Nad ich głowami znajdowały się ptaki. One latały, wokoło. Czy to coś oznacza? Pluszowy królik siedział przy ścianie, opierał się o niego tuż przy potworze. Choć czemu potwór? Przecież to tylko drobna istotka, taka delikatna i przepełniona bólem. Gdyż świat zechciał mieć nad nią władze. Móc nią rządzić i władać. To nie jest wolność! Ona powinna pozostać wolna. Tak. To jej przeznaczenie. Wolność, żeby mogła poczuć ją, aby się uśmiechała i nigdy więcej, żeby nie musiała być od nikogo zależna. Chyba że tego zapragnie. Poczuje potrzebę, aby nie być już sama, aby się z kimś połączyć. Poczuć wsparcie i coś na kształt miłości. Szczęścia, radości i nie przechodzić już więcej sama przez piekło.
  Pytanie brzmi. Czy ktoś jak ją pozna? Ta prawdziwa Zero Two, to zechce ja już na zawsze. Może ucieknie i wyda. Będzie musiała uciekać, ukrywać się, walczyć i – co gorsza – zabijać. Robić to, przed czym tak pragnie uciekać, chować się i unikać. Czy jest to możliwe?
Kolejne pytanie pozostaje bez odpowiedzi. Może kiedyś ktoś udzieli jej na to odpowiedzi, może poczuje się lepiej. Gdy zapomni o wcześniejszym życiu i ponownie narodzi się na nowo, tym razem jako prawdziwa ona, a nie Podgatunek.
  Motyl pozostał na swoim miejscu, choć wyglądał tak, jakby chciał wzlecieć. On jednak tylko zostawiał po sobie iskierki. Błyszczały jak gwiazdy. Tak pięknie i hipnotyzujące. Można było poczuć to ciepło, roznosiło się to tak... To może właśnie to, może te małe gwiazdki były narkotykiem. Tym kawałkiem nieba, gdzie mogły żyć i nie przejmować, się niczym szczególnym. Ich raj, bloga przyjemność.
  Ciekawe, o czym tak myślą. Co im się śni. Czemu się uśmiechają? Ponownie to uderzenie. Coś się stało, świeczka nagle zgasła. Pojawił się podmuch wiatru, a może coś zupełnie innego. Czyżby bębny, zapewne to one. Dogoniły je. Może muszą już się budzić, a może to zupełnie coś innego. Któż to wie.
  Zero Two otworzyła oczy, aby powoli się unieść. Przetarła oczy, po czym spojrzała na twarzyczkę małego potworka. Dziewczynka także tarła oczka. Nieco mocniej przytuliła książeczkę. Różowo włosa patrzyła na nią pustym spojrzeniem, po czym złączyła rożki z poprzednim wcieleniem.
Poczuła nagła fale ciepła, fale bólu oraz jeszcze czegoś. Przeszły ją dreszcze.
Wiedziała, iż ten stan nie potrwa, długo. Miała zamiar wstać, ale maleńka się do niej przytuliła. Szepnęła coś, ale nie zrozumiała co. Także ją objęła i wtuliła się w nią. Głaskała ją po głowie i mocniej do siebie ją przytuliła. Miło, czuć czyjąś obecność. Wtedy zdała sobie sprawę, iż cały czas była sama. Męczyła się z tym, tak bardzo potrzebowała kogoś blisko.
  Chciała ją pogłaskać, powiedzieć jej wszystko, ale ona zmieniła się w pył. Zniknęła.
  Zero Two poczuła, jak spadała w otchłań nie miała, za co się złapać, próbowała, starała się, nie spaść. To nie wyszło.
***
  Zerwała się jak poparzona i ponownie spadła na tyłek. Szybko wstała i zobaczyła, gdzie jest. Była przebrana, ale nie wiedziała, jak się tu znalazła. Usiadła na hamaku i wtedy dostrzegła tę książkę. Zdziwiła się, ale przytuliła książeczkę do klatki piersiowej. Poczuła to ciepło, to nieziemsko ciepło. Uniosła delikatnie kąciki ust do góry. Ułożyła się wygodnie, po czym przytuliła książeczkę do siebie jeszcze mocniej, nie chciała, aby jedyna pamiątka i jej skarb zniknął. Zamknęła oczka z uśmiechem na twarzy. Czuła obecność tej małej dziewczynki, z czego się bardzo cieszyła, choć tego nie było widać.

Ciąg dalszy nastąpi niebawem.
---
788 PD
~Mimma

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz